Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Nie 13:22, 11 Gru 2011 Temat postu: Treningi z Yadirą: siad, waruj i do mnie metodą klikerową |
|
|
Trening by Yadira
Dzień 1
Godzina: 12:00
Cel: Sprawdzenie reakcji na zabawki, ew. uwarunkowanie na kliker
Przy pierwszym spotkaniu porozmawiałam chwilę z Karuchną, by dowiedzieć się jak chciałaby, żeby nasze spotkania wyglądały oraz na co najlepiej z Orim pracować. Postanowiłam najpierw spróbować z zabawką, przyniosłam ze sobą szarpak, jednak pies za bardzo się na niego nakręcał, był niedokładny i chciał wszystko na już, teraz. Postanowiłam więc iść za radą właścicielki i zawiesiłam sobie przy pasie saszetkę ze smakołykami kurczakowymi, które Karuchna wcześniej mi sprezentowała. Jamnik nadal był ożywiony, ale już dało się go ogarnąć. Klęknęłam na ziemi i schowałam smaczki za plecami, gwizdnęłam cicho przez zęby na co Ori podniosł łeb na mnie. Klik-smaczek. Powtórzyłam to kilka razy, aż nie zaczął tego robić odruchowo.
Godz: 17:00
Z saszetką na pasie poszłam po Oriego, zaprowadziłam go w to samo miejsce co poprzednio i rozpoczęłam trening od kilku skupień po czym klęknęłam na ziemi, bo tak wygodniej pracuje się z psami tych rozmiarów i zaczęłam od mocnego naprowadzenia ręką ze smaczkiem połączonego z komendą siad. Klik – smaczek, za ładną reakcję. Mając na uwadze rasę i jej specyfikę postanowiłam jako drugą komendę zrobić od razu waruj. Również z mocnym naprowadzaniem ręką. Ori wykonał i to zadanie. Zrobiłam to jeszcze raz, ale w odwrotnej kolejności – najpierw waruj, potem siad. Już z mniejszymi naprowadzeniami, bo Jamnior przecież znał te komendy.
Postanowiłam wziąć linkę i pójść z nim na spacer, by od razu poćwiczyć przywołanie. Tym razem wzięłam ze sobą zabawkę jako większy motywator – teraz może się nakręcać ile wlezie. Na długiej lince Ori biegał po krzakach, buszował w nich i słychać było tylko szelest liści i chrupotanie połamanych gałązek. Czekałam na jeden moment..
- Ori! Ori! Orioriorioriori! – zawołałam w dość wysokiej tonacji, gdy tylko podniósł łeb znad traw i wzmogłam wołanie gdy na mnie spojrzał. Wyciągnęłam zabawkę i zaczęłam cofać się biegnąc co tyłu. Pies zareagował radosnym galopem w moją stronę. W końcu jeśli to babsko tak się ekscytuje to COŚ mus być na rzeczy, prawda? Piłka na sznurku była dla niego całkiem fajną nagrodą, na koniec dałam mu też smaczka i ruszyłam dalej spacerowym krokiem. Swoje działania powtarzałam przez cały spacer na razie odwołując go tylko, jeśli spojrzał w moją stronę lub na chwilę przestał interesować się krzakami.
Dzień 2
Godz 12:00 oraz 17:00
Zaczęłam jak zwykle od skupiania, które poszło nam nie najlepiej, jednak postanowiłam przejść do komend. Słabe naprowadzanie ręką i komenda głosowa do siad, zrobiona jakieś 3 razy poszły dobrze, choć pies się nieco ociągał. Dwa waruje z siadu, które poszły ciut szybciej. Postanowiłam skończyć sesję bardzo szybko, bo to wybitnie nie był jego dzień. Skupienie i.. zabawka! Piłka na sznurku okazała się hitem. Z dzikim warkotem przeciągał się i bawił. Bardzo mu się podobało i chyba dobrze zrobiło przy następnej sesji..
Na drugim treningu poszło super. Ori skupiał się długo i bardzo ładnie, a wszystkie komendy wykonywał szybko i dokładnie. Przejścia do waruj ze stój też mu wychodziły, a komendy można było ograniczyć do pokazania palcami w górę lub dół i komendy słownej. Na koniec postanowiłam iść z nim i jego właścicielką na spacer, by pokazać jej co i jak z przywołaniem. Karuchna stosowała się do moich poleceń, a pies reagował ładnie i chęcią. Widać, że miał zabawę z przychodzenia na wołanie. Może następnym razem spróbujemy bez smyczy..
Dzień 3
Godz 12:00 oraz 18:00
Dzisiaj nie używałam już klikera do zaznaczenia dobrej reakcji, bo Oriemu szło bardzo dobrze. Na początku skupiał się ładnie i na długo z lekkimi rozproszeniami, które szybko dało się korygować.
Ćwiczyliśmy dzisiaj przejścia waruj –siad, które pierwsze dwa razy poszły dość opornie, choć za trzecim ładnie na tyle, bym przerwała na chwilę sesję i dała się pobawić piłką na sznurku, która nie straciła na atrakcyjności od wczoraj. Po schowaniu piłki znów skupiłam psa na sobie, pierwzy raz krócej za drugim już więcej wymagając. Poćwiczyliśmy jeszcze kilka kombinacji siad-waruj, waruj-siad, stój-waruj i stój-siad, by pies dobrze je przyswoił i skończyliśmy trening chwilą zabawy.
Na drugiej sesji poszłyśmy na halę z Karuchną i puściłyśmy Oriego luzem. Poinstruowałam ją, że ma wołać psa, gdy ten podniesie łeb od ziemi i na chwile przestanie się skupiać na tym co robi, rozejrzy się itp. Za pierwszym razem musiałam jej pomóc, bo nie wyłapała momentu, ale później radziła sobie już bardzo dobrze. Na koniec szarpanie zabawką i koniec pracy na dziś!
Dzień 4
Teraz poszłyśmy od rana w teren, najpierw z linką, gdzie pies dawał się ładnie odwoływać. Później puściłyśmy go i pozwoliłyśmy wyszaleć pierwsze kilka minut. Miałam przy sobie zabawkę i smaczki i powiedziałam Karuchnie jak ma ich używać. Najpierw zabawka, potem smaczek i idziemy dalej z komendą ‘idziemy’ lub czymś podobnym. Szło nam to całkiem nieźle, ale poradziłam ćwiczyć to dalej w różnych sytuacjach w domu, na spacerach, a terenie stajni. Najczęściej zupełnie bez powodu, bo jeśli będziemy psa wołać tylko gdy chcemy go zapiąć na smycz to przestanie przychodzić...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Karuchna dnia Pią 11:34, 23 Gru 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|