Paloma
Jam Instruktor!
Dołączył: 17 Cze 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:32, 18 Sie 2010 Temat postu: Trening: Trening ujeżdżeniowy L |
|
|
Po treningu Redeem czas na Łaciatego. Gdy weszłam do jego boksu, ogier zaczął od puszenia się.
- Noo spokojnie, spokojnie. - mówiłam, podchodząc powoli z wyciągniętą ręką.
Tradycyjnie, ogier musiał mnie całą obwąchać i posprawdzać kieszenie. Założyłam mu kantar, bez nie małych oporów i wyprowadziłam przed stajnię. Tam, wyszczotkowałam go w mgnieniu oka. Nie było problemu, nie wiercił się. Była to zasługa Redeem pasącej się na pastwisku, na którą Nikiel wpatrywał się bez przerwy. Osiodłałam Młodego i ruszyliśmy na okólnik.
Dosiadłam ogierka i ruszyliśmy wolnym, niemalże ospałym stępem na luźnej wodzy. Ogier szedł spokojnie i jedynie w pobliżu klaczki nieco przyspieszał kroku wpatrując się w nią. Po chwili stępa dociągnęłam ogierowi popręg, nabrałam kontakt z pyskiem i delikatnie wypchnęłam biodrami. Łaciaty zakłusował, ganaszując się od razu i podstawiając zad. Już nie patrzył w stronę Redeem, skupił się na treningu. Napięłam zewnętrzną wodzę i przyłożyłam ją do szyi, zewnętrzną łydkę przesunęłam za popręg, zaś mocniej dzialałam wewnętrzną. Łaciaty wszedł w woltę. Podczas wolty pilnowałam tylną łydką by nie wypadał mu zad, a wewnętrzną na impulsie nie pozwoliłam mu zwolnić. Wykonał ładnie, energicznie pełną woltę i znów wjechaliśmy na ścianę. Po chwili zmiana kierunku po przekątnej. Przed narożnikiem napięłam zewnętrzną wodzę przyłożoną do szyi Łaciatego, przesunęłam łydki jak do wolty i skręciliśmy, gdy byliśmy już na przekątnej "wyprostowałam" znów pomoce, na środku zmieniłam nogę przez wysiedzenie jednego taktu i przy końcu przekątnej znów przestawiłam pomoce. Jeździliśmy po całym okólniku co jakiś czas zmieniając kierunek przez półwoltę lub przekątną. Oraz wykonując ósemki. Srokacz szedł ochoczo do przodu, cały czas w rozluźnieniu jak i delikatnym zganaszowaniu i zebraniu. Na prostych poćwiczyliśmy chwilę zatrzymania z kłusa do stój oraz ruszenia ze stój do stępa. W kłusie lekka półparada, odchylenie do tyłu i przytrzymanie łydek i koń stanął idealnie. Chwila stania, łydka i wypchnięcie biodrami i koń już kłusuje. I tak parę razy. Najechaliśmy także na cavaletti, najazd naprzemienny z obu stron. Nad drążkami półsiad, odpuszczenie na pyszczku i łydka przy każdym z drągów. Nikiel ładnie unosił nóżki, jednak gdy spóźniłam się z łydką - zapominał o wyższym podniesieniu nogi. Przytrzymałam go trochę na pyszczku i przeszliśmy do luźnego stępa. Odłożyłam wodze na jego szyję, którą ten wydłużył i schylił w dół łeb. Dreptał powolutku pochrapując sobie co chwila. Po rozluźnieniu w stępie przyszedł czas na galop. Nabrałam kontakt na wodzy, cmoknęłam na pobudzenie. Przesunęłam zewnętrzną łydkę za popręg, wewnętrzną na i w narożniku wypchnęłam łydkami i dosiadem. Nikiel w jednej chwili zagalopował. Spokojnie, gładko i miękko. Cmoknęłam na pobudzenie i dodałam łydek, by Nikiel bardziej się postarał i wydłużył krok. Srokaty od niechcenia wydłużył i przyspieszył kroku. W galopie wykonaliśmy, tak jak w kłusie, wolty i najazd na drążek. Przy pierwszym przejeździe na drążku Nikiel zwolnił, ale już mocniejsza łydka dodała mu pewności, że ma przegalopować przez niego energicznie i żwawo. Tak też zrobił. Galopowaliśmy raz na lewo i raz na prawo, zmieniając nogę od dosiadu i napięcia wodzy. Następnie wsiadłam w siodło, przytrzymałam na pyszczku i odchyliłam się. Ogier stanął w miejscu. Odczekaliśmy 3 sekundy i ruszyliśmy stępem na bardzo luźnej wodzy. Nikiel uniósł głowę i bacznie spoglądał na Redeem, którą rozpierała znów energia. Klacz niemalże roznosiła cały padok. Nikiel zarżał w jej stronę parę razy, jednak folbutka nawet na niego nie zwróciła uwagi i dalej sobie cwałowała w kółko wyginając swoje ciało jak tylko się da. Po występowaniu Nikiela zeszłam z niego i zaprowadziłam przed stajnie, gdzie porządnie go wyczyściłam. Następnie zaprowadziłam do boksu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|