Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Nie 20:44, 17 Kwi 2011 Temat postu: Praca nad klasą P - ustępowania [02.04.2011] |
|
|
Koń: *Valiente Caballo
Rodzaj i cel treningu: ujeżdżeniowy, doskonalenie klasy P
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: plac uniwersalny
Czas: 50 min
Pogoda: 10*C, podłoże elastyczne, słonecznie
***
Dzisiejsza pogoda była idealna na mały trening z Hiszpanem, więc dziarskim krokiem udałam się po niego na pastwisko. Nie chciał podejść na zawołanie, ale na szczęście nie uciekał gdy sama do niego podeszłam. Założyłam mu kantar, podrapałam po szyi, po czym zaprowadziłam go na plac do czyszczenia. Szybko uwolniłam sierść Valiente od kurzy i zaklejek niewiadomego pochodzenia, po czym zabrałam się za kopyta. Następnie założyłam dereszowi owijki, osiodłałam go i okiełznałam. Zamiast iść do półhali wybraliśmy się jednak na plac uniwersalny, który ma o wiele większą powierzchnię.
***
Valiente był wyraźnie zdziwiony, zazwyczaj albo trenujemy ujeżdżenie, albo jedziemy w teren, a tymczasem znajdował się na w miarę otwartym terenie, a ja najwyraźniej chciałam trenować. W trakcie stępa początkowego starałam się zapoznać go z każdym kątem placu, żeby potem nie wpadł na pomysł, że czegoś się boi. Paloma zostawiła po swoim treningu ułożone drągi, więc poprosiłam go o kilkakrotne przejście przez nie w stępie. Gdy był wstępnie rozgrzany poprosiłam o kłus roboczy, skierowałam go na prostujące ósemki. Nie przepada za tym ćwiczeniem, dlatego często zmieniałam je na jazdę po kole i serpentyny różnych kształtów. Po tych ćwiczeniach przeszliśmy do galopu roboczego, na placu mieliśmy wiele miejsca i mogliśmy poruszać się po naprawdę dużym kole. Po tej rozgrzewce sprowadziłam Valiente do stępa i starałam się nieco bardziej wyczulić go na pomoce. W tym celu poprosiłam go o cofanie, a potem natychmiastowe ruszenie kłusem i tak kilka razy. Potem ruszyliśmy kłusem pośrednim i wykonaliśmy kilka wolt, ze szczególną dbałością o ich rysunek. Zaczął trochę wypadać zadem, ale wystarczyło nieco bardziej przypilnować go łydką by to skorygować. Galop pośredni na otwartym placu zyskał u Valiente nowej ekspresji, był o wiele lepszy niż na standardowej ujeżdżalni lub czworoboku, aż nie mogłam uwierzyć, że ktoś mi nie podmienił konia. Poklepałam andaluza po szyi i zarządziłam chwilkę przerwy w stępie na luźnej wodzy. Parsknął cichutko wyraźnie zadowolony z siebie i wyciągnął szyję na pełną długość. Po tym miłym przerywniku powróciliśmy do pracy, a konkretniej do naszego głównego zadania na dzisiaj – ustępowań. Nawiązałam ponownie kontakt z pyskiem ogiera i podjechałam do ogrodzenia by ułatwić mu orientację w kierunku. Pierwsza próba zakończyła się fiaskiem, Valiente zamiast wykonać ustępowanie skręcił, będąc bardzo niezadowolonym z jakości moich pomocy. Cóż poradzić, trzeba było spróbować jeszcze raz. Tym razem wykonał ustępowanie, ale bardzo się spiął i irytował, machał ogonem i usztywnił szyję. Poza tym jak na początki byłoby nieźle. Powróciłam na chwilę do sprawiającego ogierowi przyjemność galopu by odzyskał przyjemność i rozluźnił się. Potem ponownie spróbowałam ustępowania, starając się jak najdelikatniej działać pomocami. Kilka pierwszych kroków wyszło idealnie, udało mi się przerwać w odpowiednim momencie i pochwalić Cabba. Od tego momentu ćwiczenie szło nam coraz lepiej, dlatego po kilku próbach zdecydowałam się odjechać od ściany i zobaczyć jak deresz da sobie radę bez takiej wskazówki. Za pierwszym razem szedł jak pijany, ale szybko udało mu się to skorygować. Byłam z niego dumna, zwłaszcza, że nie widać było większej różnicy między ustępowaniem w prawo i w lewo. W kłusie poradził sobie już bez większych problemów, zachowywał rytm i ustawienie jednocześnie zbytnio się nie usztywniając. Byłam dzisiaj zachwycona pracą jego zadka, widać otwarte przestrzenie służą jego impulsowi. Po ćwiczeniach w kłusie przeszłam do stępa końcowego na długiej wodzy, Vall wyciągnął z zadowoleniem szyję i chętnie pobawił się ze mną w grę polegającą na próbach jak najdokładniejszego porozumiewania się przy jak najmniejszej ilości pomocy.
***
Szybko uwolniłam Valiente od sprzętu, przeczesałam go szczotką i sprawdziłam czy nie doznał kontuzji. Oczyściłam mu kopyta z piachu, a na koniec zafundowałam mały masaż rozluźniający. Potem odprowadziłam go do stajni.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: dalsza praca ujeżdżeniowa
Post został pochwalony 0 razy
|
|