Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 17:55, 30 Gru 2010 Temat postu: Treningi ze Stajni Centralnej |
|
|
22 lipca
Dzisiaj przyjechała nie tylko Chiller. Przyjechał też ogier Andaluzyjski z USA od znajomej. Świetna okazałość jednak żeby go chwile oprowadzić po dziedzińcu żeby się uspokoił potrzebowałam Gośki i stajennego.
23 lipca
Z pomocą Gośki wzięłam go na maneż gdzie się porządnie wybiegał, wybrykał i poogierzył. Kiedy tak po godzinie zabrałyśmy go na round-pen zachowywał się spokojniej. Zdyszany i spocony był dlatego stępował dużo na lonży. Miał ogłowie, pas i wypinacze. Później kłus i drągi w kłusie. Na koniec zagalopowania i również drągi.
24 lipca
Krab to duży facet i powinien już zacząć pracę pod siodłem. Dzisiaj z pomocą jak zwykle Gośki i stajennego w stajni po założeniu mu ogłowia założyłyśmy mu siodło z czaprakiem wyciętym. Podpięłyśmy normalnie popręgi i zabrałyśmy go na lonżę. Na round-penie podpięłam mu wypinacze i pracował tak we wszystkich trzech chodach i na drągach.
25 lipca
Dzisiaj znowu praca z siodłem na lonży. Gośka odważyła się na nim zawieszać, ale po lonży. Tz po występowaniu. Nie sprawiał problemów dlatego udało jej się wsiąść. Na początku się zbudował jednak później kiedy oprowadzałam ich po round-penie był spokojniejszy.
26 lipca
I udało nam się zakłusować z Gośką w siodle! Na początku stępowali razem pod moją kontrolą, a potem kłus. Uczyłyśmy go reagować na łydki (bez problemu) oraz na wodze (również bez problemu). Wszystko dlatego, że jest tak świetnie wyuczony 7 gier.
27 lipca
Powtórka z dnia poprzedniego. Dzisiaj szło im coraz lepiej. Dodałam mały drążek na stęp. Idealna para Smile'
28 lipca
Dziś Ca miał wolne. Poszedł na pastwisko gdzie się popasł i wyszalał. Stał na nim cały dzień, a wieczorem z Gośką zrobiłyśmy mu masaż i kąpiel.
29 lipca
Powrót do treningów. Gośka już opanowała zakłusowanie i zatrzymywanie Miśka. On także sobie świetnie radzi. Po krótkiej lonży z Gośką (stęp i kłus) zdjęłyśmy mu siodło i wypinacze i zabraliśmy go na spacer po okolicy.
30 lipca
Po standardowym stępie i kłusie Gośka została spuszczona! I całkiem dobrze radzili sobie. Czyli rozpoczęła się nauka skręcania. Kręcili się tak 20 minut po round-penie. Pod koniec kiedy Gośka z niego zsiadłam zrobiłam parę zagalopowań.
31 lipca
Dzisiaj przypomnienie z 7 gier, taki ogólny zarys. Wszystko na maneżu z Gośką. Radził sobie jak zwykle świetnie. Później spacer i razem wszyscy wykąpaliśmy się w jeziorku w lesie.
by Avocado.
Koń: Valiente Caballo
Trener: YarisA
Dziedzina: Lonża, początek zajeżdżania
Czas treningu: 1,5 godziny
Pogoda: Ciepło, ale nie gorąco, brak słońca, lekko pruszy śnieg, ale od razu się topi, sucho
Miejsce: Lonżownik, maneż
Ogierek stał sobie spokojny w stajni i nie mógł się doczekać treningu, lecz czekałam, aby się porządnie zaaklimatyzował. Miał z tym poważne problemy, gdyż wprowadziłam od razu starszego ogiera, którego Valiente wręcz znienawidził. Stoją teraz jeden w jednej stajni drugi w drugiej, bo inaczej roznoszą boksy. Ale pomijając szczegóły miałam zamiar dzisiaj trochę poujeżdżać konika. Młodziak był teraz o wiele bardziej opanowany, nie rżał i nie bał się otoczenia. Wzięłam tylko szczotki z siodlarni i poszłam do niego.
Valiente podszedł do mnie z zainteresowaniem i bez problemu uwiązałam go do pierścienia na korytarzu. Zaczęłam pielęgnację od wyciągnięcia kurzu gumowym zgrzebłem. Po tym przyszedł czas na sklejki z wody, która jakimś cudem znalazła się na podłodze w boksie. Rozczesałam je porządnie używając w tym celu igiełkowego zgrzebła. Do zebrania kurzu posłużyła mi miękka szczotka, a grzywę wyczesałam razem z ogonem grzebykiem. Zwieńczeniem zabiegów było wyczyszczenie kopytek. Przyniosłam ogłowie oraz siodło, które szybko ulokowałam na koniu. Nie zbyt się zadowolił noszeniem siodła, ale gdy wyszliśmy z boksu czuł, że będzie mógł pochodzić i zmienił zdanie, co do kubraczka na grzbiecie.
Rozpoczęłam od rozgrzewki na terenie lonżownika, w której skład weszło rozstępowanie, wykłusowanie i zagalopowanie na obie nogi. Po tym również Wsiadąłam na ogiere i na luźnej wodzy postępowałam go. W trakcie tego początku treningu co jakiś czas o dziurkę podciągałam popręg robiąc to delikatnie. Caballo nie nadymał się jeszcze. Przyjął jeźdźca z niewielką niechęcią, ale reagował dość dobrze na łydki. Po pewnym czasie, gdy odetchnął zeszłam i założyłam mu derkę, a po tym wyszłam na halę.
Jako że Dzielny był już gotowy do pracy wsiadłam od razu zaczynając pracę. Z początku była to mała zabawa z wodzami, uczyłam go skręcać pchając zewnętrzną wodzą w stronę skręcania. Uznałam, że jeśli ma chodzić sport, musi umieć na prawdę chodzić. Łydkami natomiast cały czas pchałam go do przodu. Bardzo trudno mu było to przez chwilę zrozumieć, przy okazji wyginałam mu jeszcze szyję w prawo i w lewo nie pozwalając aby skręcał. Zaskoczony takim obrotem sprawy wykonywał polecenia z pewną niechęcią i bardzo niepewnie to robił. Po dłuższym czasie zebrał się sam, pod wpływem moich manipulacji wędzidłem. Zakłusowałam dodając nie co łydki i odpuszczając minimalnie wręcz wodzę. W siodle siedziałam pełnym siadem i czułam pod kolanami jak pracuje jego zad. Byłam mocno zdziwiona tym, że Valiente nie przeganaszowywał się, a chodził tak, jakby już nie raz był zbierany. W kłusie starałam się wyginać go dobrze na wolcie, ósemkach i serpentynach, co nie zawsze dobrze nam wychodziło. Po kilkunastu ćwiczonkach zagalopowałam. Również w galopie Caballo się zbierał, ale już nie tak dobrze i musiałam mu trochę pomagać. Konisko szło ładnie, dość równo, ale czasami sam sobie zmieniał nogę i musiałam ją zmieniać na odpowiednią. Galopowałam po kilkanaście kółeczek na jedną i drugą nogę. Przejścia ogiera z jednego chodu do drugiego nie są jeszcze delikatne i nie widoczne. Trochę będzie trza to poćwiczyć. Również przejścia tempa są potrzebne. Wykłusowałam koika i występowałam dając wolniejszą wodzę. Poklepałam po łopatce i zeszłam, a po tym zaprowadziłam do boksu.
Kopyta były w porządku, więc po zdjęciu siodła i ogłowia zaczesałam mu tylko sierść zmierzwioną potem i zostawiłam zajętego sianem. Odniosłam sprzęt do siodlarni i wyszłam ze stajni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|