Hiszpańska szkoła jazdy - krok hiszpański [26.01.2011]

Karuchna

Koń: Valiente Caballo
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi – krok hiszpański
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: Paloma
Miejsce: półhala
Czas: 40 min
Pogoda: -2*C, szaro, podłoże mokre, śliskie
***
Ambitnym planem na dzisiaj było wstępne nauczenie Valiente kroku hiszpańskiego. Wyrzut nogi opanowaliśmy już do perfekcji, z równowagą ogiera też ostatnimi czasy jest lepiej, więc nie spodziewałam się większych problemów. Gdy przyszłam z całym sprzętem przed stajnię okazało się, że Paloma wyprowadziła już andaluza, więc mogłam się od razu zabrać za czyszczenie. Uporałam się z tym szybko, w końcu taki przystojniak nie może sobie pozwolić na zbytnie ubrudzenie się. Założyłam Caballo owijki, sidepull z przypiętą linką do pracy z ziemi i wodzami oraz po namyśle osiodłałam go. Zapomniałam zabrać palcaty, ale na szczęście Palom zrobiła to za mnie.
***
Na początek zwyczajnie wsiadłam na deresza by przeprowadzić tradycyjną rozgrzewkę, linę trzymając razem z wodzami. Ogier był nieco zdezorientowany, jeszcze nigdy nie jeździłam na nim wierzchem z sidepullem, ale po wykonaniu kilku podstawowych manewrów w stępie okazało się, że możemy nadal doskonale się porozumieć, a do tego Cabb jest szczęśliwszy bez wędzidła w pysku. Tradycyjnie zrobiłam z nim wiele wolt i serpentyn w stępie, liczne zmiany kierunku i zatrzymania. Gdy był gotowy przeszliśmy do kłusa roboczego, zaczął lekko brykać, ale szybko przywołałam go do porządku. W kłusie jeździliśmy na kole, zrobiliśmy serpentynę o pięciu łukach i przećwiczyliśmy zatrzymanie. Z galopu zrezygnowałam, nie chciałam żeby ogier za bardzo się nakręcił. Zatrzymałam go na środku, gdzie czekała na nas Paloma i delikatnie pogładziłam go po szyi. Wzięłam dwa palcaty i delikatną półparadą poprosiłam Valka o uwagę. Po chwili deresz przestał się rozglądać i zwrócił uszy w moją stronę czekając na polecenie. Delikatnie dotknęłam batem jego prawej łopatki jednocześnie głośno mówiąc „Up!”. Nie bardzo wiedział co zrobić, przytupnął delikatnie prawą nogą, zaczął sie też lekko irytować, jak zawsze gdy nie rozumie o co chodzi. Uspokoiłam go głosem i podałam bat Palomie, pomyślałam że łatwiej zrozumie polecenie jeśli najpierw wydamy je jak zawsze z ziemi. Poskutkowało i po chwili również na moją komendę Valiente uniósł nogę do góry. Pochwaliłam go wylewnie, dostał swoje ulubione ciasteczko i zabraliśmy się do dalszej pracy. Po kilku próbach ładnie unosił nogi na przemian, więc uznałam, że można spróbować w stępie. Przy pierwszej próbie Valek po prostu zatrzymał się i uniósł nogę, ale gdy kilka razy nie dostał ciastka w połączeniu z moim energicznym działaniem dosiadem skojarzył, że chyba powinien robić to w ruchu. Najpierw prosiłam go o unoszenie co pięć kroków, potem udało nam się skrócić przerwę do trzech. Gdy Caballo po raz pierwszy udało się podnieść nogi jedna po drugiej dostał ciasteczko, a ja zsiadłam i rozstępowałam go już na linie.
***
Uwolniłam mojego ogiera od owijek, siodła, sidepulla i linki, co zostało przez niego przyjęte z aprobatą. Potem szybko sprawdziłam czy nie doznał kontuzji, na wszelki wypadek wymasowałam mu łopatki i grzbiet, po czym odprowadziłam na pastwisko.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 98%
Plany na następny trening: ujeżdżeniowy – wstęp do P