Dirnu
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:47, 16 Gru 2012 Temat postu: Ćwiczenia z drągami (16 grudnia 2012) |
|
|
James strasznie zaniedbywał swoje obowiązki, jako właściciela szarej...
I postanowił co nieco nadrobić. Zgarnął z szafki sprzęt do jazdy, to jest: ogłowie, siodło, czaprak i inne takie bzdety. Wszystko to rzucił na ławeczkę przy myjce. Zacmokał głośno, witając się z Hope. Z wiecznie-pełnej-kieszeni wyjął jabłkowy smakołyk, który podał jej na płaskiej dłoni. Klacz wzięła go chętnie, spoglądając nań spokojnie. Dawno się nie widzieli... Mężczyzna uśmiechnął się lekko. Otworzył przed nią drzwiczki boksu. Szara wyszła na korytarz, rżąc do swoich końskich towarzyszy. James chwycił ją lekko za bok kantaru i zaprowadził na myjkę. Dziś postanowił dać jej sporo luzu, bo w ogóle jej nie uwiązywał. Pod chrapy podsunął jej za to niewielką, mocną piłkę, którą kiedyś wykorzystywał w trenowaniu psów. Jej powierzchnia sprawiała, że była trudna do pochwycenia i tym bardziej połknięcia. Ruchy miał nieco skrępowane przez ciepłą kurtkę i znajdujący się pod nią sweter. Na łbie czapka zakrywająca uszy... Zgrzebłem pozbywał się sklejek, rozczesywał grzywę, ogon. Następnie pozbywał się głównie kurzu, przede wszystkim z nóg i brzucha. Potem tylko 'odkurzacz', który oczyszczał z brudu mniejwięcej co trzy pociągnięcia i proszę... Czyściutka! Na jej grzbiet nałożył czaprak, doprowadził go do pierwszego włosa na grzywie. Potem siodło. Popręg na razie zapiął luźno. Strzemiona były dopasowane. Chwilę pomęczył się z ogłowiem, bo siwa stwierdziła, że pobawi się w grę "nie włożysz mi wędzidła". Gdy ustąpiła nagrodził ją dobrym słowem. Wyszedł z kobyłą na podwórze. Śnieg zmieszany z piaskiem tworzył nieprzyjemne błocko. Lepiej dziś nie trenować na dworzu... Może się poślizgnąć i tragedia murowana. Poprowadził ją więc do półhali. Tam wspiął się w siodło i na względnie suchym gruncie zaczął rozgrzewkę. Wypchnął ją z krzyża i w stępie prowadził najpierw po kole, które stopniowo zwężał do wolty. Co jakiś czas zmieniał kierunek jazdy. Potem ósemka, kilka wężyków. Czujnie obserwował ruch klaczy, czekając aż stanie się bardziej elastyczny i płynny. Potem zacmokał i w kłusie powtórzył ósemkę i woltę. Hope była już rozgrzana, rozglądała się wokół, ciekawa co będzie miała robić. James przez chwilę też myślał za co się wziąć... Ćwiczenia! Trzeba poćwiczyć trochę na drągach, "ujeżdżeniowo" - jest w tej dyscyplinie ciotą, ale coś łatwego może spróbować... Ściągnął wodze, zatrzymując szarą w miejscu. Wodze siwej przełożył sobie przez łokieć, by była zmuszona za nim podążać. Jeszcze nie nauczyła się nie uciekania od niego, by zbadać ciekawsze rzeczy...
Dwa drągi spod ściany przytargał na mniejwięcej środek hali. Ułożył je równolegle do siebie w odległości ok. 2,5 metra. Potem przełożył wodze nad szyją klaczy, wspiął się w siodło i pospieszył ją do stępa. Zaczął od wolty, jechał rozluźniony, pilnując by podczas zakrętu była odpowiednio zgięta, skierował ją na drągi. Nad nimi skorygował nieco jej pozycję, by była prostsza, między drągami zatrzymał ją. Policzył do 10 i znów ruszył stępem. Na drugiej wolcie pospieszył ją do odrobinę mocniej wyciągniętego stępa, by jej kroki były żywsze, a i tempo odrobinę szybsze. Po wolcie znów skierowanie na korytarz, zatrzymanie. Przez cały czas obserwował ją i pokonywaną przez nich drogę. Wolta powinna być jak najlepiej zaokrąglona, by klacz nie ścinała zakrętów potem, na zawodach, treningach... Wypchnął ją z krzyża i tym żywszym stępem poprowadził po kolejnej wolcie. Potem pospieszył jeszcze odrobinę. Minął korytarz, według schematu zatrzymując klacz w jego środku i ruszając na kolejną woltę. Przy kolejnej ósemce w ogóle nie zmieniał tempa. Potem lekko zwolnił, znowu według schematu: wolta, przejście nad drągami, stanie, drągi, wolta. Klacz zaczęła pukać w poprzeczki, najwyraźniej przestając się przykładać, bo opanowała ćwiczenie w tym stopniu trudności. Zacmokał krótko, wypychając ją z krzyża i dając znak łydkami. W wolnym kłusie wykonał kolejną ósemkę, obserwując jak uwaga klaczy znowu skupia się na zadaniu. Wszedł przy tym w półsiad, by wygodniej przekraczać drągi. Hope zarżała cicho. James pozwolił jej przejechać kolejną ósemkę, znów zatrzymując siwą w korytarzu. Potem zsunął się z siodła i zaczał przygotowywać się do kolejnego ćwiczenia. Jeden z drągów odciągnął z powrotem pod ścianę. Znów hop w siodło i wypchnięcie z krzyża. Spokojny stępem, nie zawolnym, nie za szybkim poprowadził klacz na ósemkę. Patrzał przed siebie, potem na środku ósemki skierował ją mocno zaokrąglonym zakrętem na środek drąga. Kontakt z pyskiem pozostawił lekki, 'koła' ósemki na razie były dość spore. Powtórzył ćwiczenie pilnując, by klacz zawsze przekraczała środek drąga. Lekko zmniejszył koła, znów prowadził ją na drąg. W nieregularnych odstępach (choć zawsze po minięciu drąga) zmieniał wielkość kół. Wypchnął klacz z krzyża, dał sygnał łydkami, cmokając cicho. W wolnym, swobodnym kłusie prowadził ją w tym samym ćwiczeniu po szerokich kołach. Potem stopniowe zwężanie ich i sprowadził ją na bok. Zwolnił do stępa, oddał klaczy wodze, pilnując by spacerowała i nie zatrzymywała się. Czekał aż jej oddech zwolni do normalnego rytmu.
Gdy do tego doszło skierował ją ku wyjściu z półhali, zeskakując na ziemię. W stajni wyczyścił ją dokładnie, klnąc cicho na błocko i odstawił do boksu, na pożegnanie zostawiając ćwiartkę jabłka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|