Metka
Jam Instruktor!
Dołączył: 18 Wrz 2012
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 9:37, 01 Paź 2012 Temat postu: Peyjazd do dnowej stajni |
|
|
Podroz trwala niecale 4 godziny. Nega troche sie wiercila, bo to pierwsze takie przezycie w ktorym ziemia dziwnie drzy pod kopytkami a dookola jest podejzanie ciemno i malo miejsca. Uspokajalam ja, nie miala mozliwosci zrobienia sobie grzywdy wiec byla bezpieczna.
Dojechalysmy do Cavalcade. Spokojnie, lekki mroz ale do wytrzymania kilka stopni ponizej zera, co jak na poczatek grudnia jest rewelacyjnym wynikiem.
Otworzylam drzwi od przyczepy, wyprowadzilam klaczke. Bardzo cieszyla sie, ze moze wyjsc, szybkim krokiem, niespokojnie zerwala sie w miejsca w ktorym stala w srodku przyczepy i zrobila duzy sus w kierunku wyjscia. Jakie tez bylo jej zdziwienie gdy dostrzegla ze jest w zupelnie obcym miejscu. Stanela zamurowana w przejsciu na kladce z przyczepy na ziemie i nie chcial zejsc. Glaskalam, uspokajalam, ale ani w ta, a ni w ta. To znaczy w ta druga - do przyczepy spowrotem - bardzo chetnie!
Pociagnelam ja do wyjscia. stanela na nowym podlozu, drepczac troche w miejscu jakby ziemia tutaj roznila sie znacznie od tej ktora znala dotychczas. Przeszlysmy sie troche chociaz byla niechetna. Co jakis czas rozpieszczalam ja troche smakolykami aby przestala sie tak stresowac. Weszlysmy do stajni. konie byly akurat na wybiegu wiec nic jej niepotrzebnie nie stresowalo. Wszystkie te zapachy, obce miejsca. nie mogla sie zdecydowac co zaczac wachac teraz, gdzie wlozyc glowe i zaczac patrzec. Pozwolilam jej zwiedzic boksy innych koni, poogladac. Gdy tylko poczola zapach reszty zwierzynca zrobila sie odwazniejsza i bardziej pewna siebie. Podeszlysmy do jej docelowego miejsca jakim byl box. Znajdowal sie w 2 czesci stajni wiec zrobilysmy sobie spacerek aby do niego dojsc.
Wpuscilam klaczke do srodka, posiedzialam z nia chwile, az zaczela drzemac i spokojnie oddychac. Szykowalam sie do wyjscia ale gdy tylko otwieralam drzwi od razu wchodzila przede mnie chcac wyjsc przodem. nie, nie nie, Ty tu piekna zostajesz, ja wychodze. Zamknelam za soba rzwi dotykajac jej klatki piersiowej. Nie byla zadowolona, po moim wyjsciu rżała i wolala by nie zostawac sama. No nie ma innego wyjscia, musisz sie maluchu przyzwyczaic do nowego miejsca. Wolala do mamy dosc dlugo az zmeczyla sie i zasnela. Zobaczymy co bedzie jutro.
Post został pochwalony 0 razy
|
|