Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Trening: Skoki kl. N

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / *****Nikiel
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paloma
Jam Instruktor!



Dołączył: 17 Cze 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:46, 14 Kwi 2011    Temat postu: Trening: Skoki kl. N

Na ten dzień miałam już zapisane w notatniku kilka jazd. Każda w innej stajni. Dużo jeżdżenia. Pierwszą miałam z Niklem w Bałtyckiej Zatoce. Jego właścicielka Paloma prosiła o potrenowanie z nim skoków. Dyscypliny bliskiej memu sercu, którą na co dzień trenuję. Przebrałam się w strój jeździecki i wsiadłam do auta. Ruszyłam do stadniny. Odwiedzałam ją pierwszy raz, więc chwilę czasu szukałam boksu Nikla. Po kilku minutach trafiłam przed jego boks. Miał cudowną maść. Nigdy wcześniej nie jeździłam na tak umaszczonym rumaku. Poklepałam go o szyi. Jego właścicielka nieco mi o tym przystojniaku opowiedziała. Z jej opisów wydawał się świetnym koniem. Wyprowadziłam go z boksu i uwiązałam. Zabrałam z siodlarni zestaw do pielęgnacji i dokładnie wyczyściłam całego ogiera. Odniosłam rzeczy i wzięłam rząd. Założyłam mu ogłowie i gdy zapinałam je, grzecznie stał. Kiedy na jego grzbiecie pojawiło się siodło i zaczęłam zapinać popręg zrobił się niecierpliwy. Gotowego do jazdy konia zabrałam na parkur.W drodze do stajni zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Cochise która teraz czekała już przy bramie. Miała co chwila zmieniać przeszkody, żeby koń się nimi nie znudził. Dziewczyna ustawiła mi przeszkody do klasy N, położyła też kilka drążków na ziemi. Na początek zrobiliśmy parę kółek stępem dookoła parkuru, później wjechaliśmy między przeszkody i srokacz mógł je sobie spokojnie pooglądać. Żeby tylko się nie znudził co chwilę wykonywaliśmy ósemkę, woltę i wiele innych rzeczy. Delikatną łydką zachęciłam go do kłusa. Szedł żwawo. Co kawałek kierowałam go na drągi co chwile przestawiane przez Cochise. Poklepałam go po szyi i pokazałam mu małego krzyżaczka, takiego na rozgrzewkę. Skoczył bardzo chętnie. Pogłaskałam go i zrobiliśmy kółko wokół wszystkich przeszkód i skierowałam go na nieco wyższą od krzyżaka stacjonatę. Podniósł uszy i wykonał skok. Moja przyjaciółka zwróciła uwagę, że przednie nogi nieco mu wisiały. Zakręciłam więc i naprowadziłam na tę samą przeszkodę dając delikatną łydkę tuż przed nią. Cochise od razu zaczęła klaskać. Czyli się udało. Przytuliłam się do jego szyi i szepnęłam mu do uszka, że świetnie się spisał. Zauważyłam na nowo ustawione drążki. Poprowadziłam na nie Nikla. Przeszedł je, wysoko i zgrabnie podnosząc swoje umięśnione nogi. Teraz naszym celem był średni zielony okser. Kiedy zbliżaliśmy się do niego, ogier wyraźnie się zawahał. Zachęciłam go łydeczką, ale i tak na ziemię spadł jeden drąg. Za późno się wybił i zahaczył przednimi nogami. Oboje byliśmy z tego powodu dość zniesmaczeni. Pokłusowaliśmy pomiędzy przeszkodami i ponownie zaatakowaliśmy ten okser. Tym razem szybciej dałam mu łydkę. Skoczył. Nie zrzucił. Nie było jeszcze do końca idealnie, bo nieco otarł się o najwyżej ustawiony drąg. Dałam mu na chwilę spokój z tym zielonym potworem, ale później zamierzałam do niego wrócić. Nie wrócimy do stajni dopóki dobrze go nie przeskoczy. Na uspokojenie zrobiliśmy kilka ósemek i wolt. Naprowadziłam go na małą stacjonarkę. Pięknie ją pokonał. Nadszedł czas na przejście do szybszego chodu. Dałam mu łydkę i w mgnieniu oka już galopowaliśmy. Poruszał się bardzo płynnie. Pokazałam mu na nowo zieloną bestię. Głosem i łydką zachęciłam go do skoku. Wyskoczył wysoko do góry i.. udało się! Żadnej zrzutki czy nawet dotknięcia. Okser miał niecały metr, a ten wybił się jak na jakieś 1,1 m. Teraz przyszedł czas na jakieś wyższe przeszkody. Na pierwszy ogień poszła metrowa stacjonata. Najazd, wybicie, faza lotu i lądowanie. Wszystko pięknie i ładnie, tak jak powinno być. Takie skoki były dla srokacza dziecinną igraszką. Na tym treningu miała być tylko N-ka, więc nie mógł się aż tak szczególnie wykazać. Nikiel miał świetną technikę skoku. Zauważyłam, że te wszystkie skoki powoli zaczynają go nudzić, więc zrobiliśmy kilka wolt, ósemek i slalomów między przeszkodami. W tym czasie Cochise trochę pozmieniała przeszkody. Teraz każda była jakąś inną. Postanowiłam razem z koniem przejechać cały plac. Zaczęliśmy od krzyżaka potem skoczyliśmy stacjonatę. Następnie trzeba było ściąć zakręt i wcisnąć się między dwie przeszkody, żeby dotrzeć do oksera. Ogier wykonywał świetnie wszystkie polecenia. Wreszcie na horyzoncie pojawiła się już ostatnia przeszkoda. Stacjonata o wysokości 1,1m. Srokacz szarpnął wodze i zwolnił kroku. Skulił uszy i dał po sobie poznać, że ta przeszkoda go trochę przeraża. Musiałam zahamować. Albo by zrzucił, albo wpadł w całą przeszkodę. Wolałam nie ryzykować. Kłusem odjechaliśmy na bok. Szybko wróciliśmy do galopu i skierowaliśmy się na tę stacjonatę. Dałam mu łydkę i głosem zachęciłam go do skoku. On jak to ogier, chciał postawić na swoim i odmówił. Powiedziałam mu tylko „zły koń” i odjechałam na bok. Zsiadłam z jego grzbietu, podeszłam do jego łba, chwyciłam ogłowie i spojrzałam mu w oczy. Wytłumaczyłam mu, że skoro chce pokazać jaki z niego super ogier, niech skoczy i udowodni, że jest w tym mistrzem. Liczyłam na to, że zrozumiał o co mi chodzi. Wsiadłam znów i ruszyliśmy kłusem między przeszkodami. Po kilku minutach znów galopowaliśmy. Najpierw pokazałam mu nieco niższą od tamtej stacjonatę. Skoczył bez problemu. Teraz przyszedł czas znów zmierzyć się z tamtą. Pędziliśmy prosto na nią, dla zachęty dałam srokaczowi łydkę. Przed samą przeszkodą z moich ust wydobył się cichy krzyk: ”Proszę skocz!”. I skoczył. Zalała mnie fala radości. Zatrzymałam go i mocno przytuliłam. Czyli jednak zrozumiał. Ruszyliśmy galopem i jeszcze kilka razy pokonaliśmy tę przeszkodę. Skoczyliśmy jeszcze coś malutkiego i przeszliśmy do stępa. Uznałam, że już dość. Koń i tak był już dość mokry od potu i wyraźnie zmęczony. Kiedy tylko wysechł zsiadłam i odprowadziłam go do stajni. Zdjęłam rząd i odniosłam do siodlarni. Wróciłam ze sprzętem do pielęgnacji i dokładnie go wyczyściłam. Cały czysty wrócił do swojego boksu. Odniosłam rzeczy i przy okazji wyczyściłam Niklowi rząd. Zanim wyszłam z budynku, zajrzałam jeszcze do srokacza. Pogłaskałam go i powiedziałam „Dziękuję.”. Teraz już mogłam jechać do domu.

Trening by Destiny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Archiwum / *****Nikiel Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin