Trening: Skoki kl L

Paloma

Na okólniku ustawiłam parkur klasy L z jedną przeszkodą P. Parkur składał się z 9 przeszkód, dwóch okserów, trzech stacjonat, jednego doublebarre'u i dwóch przeszkód w postaci szeregów. Szeregi kolejno: pierwy - stacjonata, tripplebarre, okser i drugi: stacjonata, rów, stacjonata.
Gdy ułożyłam parkur, poszłam po Nikiela. Ten stał w boksie i wyglądał przez okno na padok Redeem My Heart.
- Łaciaty, dzisiaj skoki. - powiedziałam i pieszczotliwie pogłaskałam ogierka po głowie. Szczotki czekały przed boksem. Wzięłam je do ręki i wyszczotkowałam na błysk Nikiela, rozczesałam porządnie grzywę i ogon i wyczyściłam kopyta. Następnie przyniosłam z siodlarni siodło, ogłowie oraz ochraniacze skokowe. Osiodłałam ogierka i założyłam ochraniacze. Chwyciłam za wodzę i cmokając, zachęciłam do wyjścia z boksu. Weszliśmy na okólnik, na którym stał ułożony wcześniej parkur. Wydłużyłam puśliska i dosiadłam Nikiela. Ruszyliśmy stępem na luźnej wodzy. W stępie dopięłam popręg. Wykonaliśmy także kilka wolt i półwolt od dosiadu. Porządnie rozstępowanego ogiera wzięłam na leciutki kontakt, łydka i już kłusujemy. Młody podstawił ładnie zad i postawił głowę do pionu. Kłusował lekko, w rozluźnieniu. Odchyliłam się trochę do tyłu i porządnie wyprostowałam plecy, Nikiel bardziej się zebrał. Przesunęłam łydkę wewnętrzną na popręg, zewnętrzną za i wodze zewnętrzną przyłożyłam do szyi - wykonaliśmy woltę. Takich wolt było więcej. Pojawiły się także półwolty i ósemki. Kiedy Niki był już rozgrzany, w narożniku zagalopowaliśmy. Wewnętrzna łydka na popręg, zewnętrzna za, wypchnięcie w bioderkach i już galopujemy.
Rozpoczęliśmy przejazd.
Pierwsza stacjonata ładnie. Szybki najazd i dobry baskil. Nad drugą przeszkodą (okserem) brakło walki i wyciągnięcia się nad drugim drągiem, co owocowało zrzutką. Pozostał kawałek galopu do pierwszego szeregu. Wykorzystaliśmy to, by nałapać czasu. W galopie ogier się wyciągnął i nadał tempa, by w pierwszą przeszkodę szeregu wejść mocno. Wejście w szereg ładne, środek i wyjście także. Mocniejsza łydka przed wyższą stacjonatą i ładny skok, mocny skręt i mocne wybicie przy okserze. Ten okser przejechany ładnie, czysto, z mocnym wyciągnięciem się nad przeszkodą. I już galopujemy na kolejny szereg. Wejście w szereg kiepskie, za bliskie odbicie skutkowało zrzutką. Maksymalne skrócenie galopu, by teraz był rów na czysto. 4 fule do wody, raz.. dwa.. trzy.. cztery.. wybicie.. i czysto. Ładne wybicie, mimo słabego tempa najazdu. Wyjście z szeregu stacjonatą też na czysto. Kolejny ostry zakręt i szybki galop na stacjonatę. Łydka za późno, w dodatku zostałam za długo w siodle i przytrzymałam go na pysku.. skutek? za bliskie odbicie. Cudem, Nikiel sobie poradził i nie zrzucił.
- Brawo! - krzyknęłam i jeszcze w galopie, poklepałam bułańca po szyi. - Moje konisko kochane.
Po przejeździe przeszliśmy do stępa na dosiad. Stępowaliśmy koło 20 minut, by potem zatrzymać się i - już w ręku - podążyć do stajni. W boksie wyszczotkowałam i wygłaskałam Nikiela a następnie zaprowadziłam na padok, wcześniej sprowadzając z niego Redeem.