Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Pon 9:46, 30 Kwi 2012 Temat postu: Trening: Dresaż - pierwszy trening pod siodłem [30.04] |
|
|
Zwierzę: Tristan i Emerald
Data odbycia się treningu: 30.04.2012
Rodzaj i cel treningu: Dresaż – budowanie solidnych podstaw
Jeździec/Trener: Karuchna i Arrya
Pomocnik/Serwisanci: -
Miejsce/Szlak: plac uniwersalny
Czas: 60 min
Pogoda: (temperatura, zachmurzenie, podłoże)
Sprzęt: ogłowie jednostronne, czaprak łezka, siodło bezterlicowe, podogonie
***
I oto nadeszła długo oczekiwana chwila – miałam pierwszy raz posadzić swoje cztery litery na grzbiecie Tristana. Zaprosiłam na nasz trening Arr z Emeraldem, dzięki czemu zyskałam darmowego obserwatora. Sprytnie.
Przygotowałam Tristana do treningu poświęcając tej czynności jeszcze więcej czasu niż zwykle. Chciałam mieć pewność, że nigdzie się nie obetrze i żadna część sprzętu nie będzie mu sprawiała dyskomfortu. W końcu, idealnie wyczyszczony Tristan przeżuwał w spokoju wędzidło w oczekiwaniu na rozwój akcji, a ja w zaniepokojeniu patrzyłam na zegarek – Arr się spóźniała. Wreszcie zobaczyłam w oddali sylwetkę siwego ogiera, Arr była wyraźnie wkurzona, więc nie zadawałam zbyt wielu pytań. Gdy trochę ochłonęła zrelacjonowała mi krótko co się stało, z tego co zrozumiałam Emerald wystraszył się po drodze stadka saren i odbiegł daleko od planowanej trasy zanim Arr udało się go uspokoić.
***
Bohater zajścia nie wyglądał na zmęczonego długą ucieczką, przeciwnie wyglądał na pełnego energii, wręcz niewybieganego, niesamowity koń. Udaliśmy się wszyscy na plac treningowy, gdzie było dużo miejsca i mogłyśmy jeździć nie przeszkadzając sobie. Delikatnie dosiadłam Tristana, nieco się zaniepokoił, w końcu minęło sporo czasu odkąd ktoś na nim jeździł, ale udało mi się go uspokoić łagodnym przemawianiem.
Arr, jako że Emerald był już więcej niż rozgrzany zaczęła od kłusa przez drągi, które przygotowałam wcześniej na jej prośbę. Ja natomiast poprosiłam Tristana o stęp i delikatnie nawiązałam kontakt z jego pyskiem. Ruszył dosyć niepewnie, ale szybko przypomniał sobie o co chodzi i zupełnie się uspokoił. Na początek spróbowałam zatrzymania – pierwsza czynność jaką warto wykonać na nowym wierzchowcu. Tri zareagował już na bardzo lekkie działanie pomocy, pogłaskałam go po szyi i uspokojona poprosiłam o ponowne ruszenie stępem.
Arr odbywała z Emkiem regularną bitwę na dragach, koń pokonywał je na wszystkie możliwe sposoby oprócz tego właściwego. W pewnym momencie zjechała na koło w kłusie i tak jeździła przez chwilę, żeby uspokoić konia lub siebie. Potem powróciła do zmagań, a trzeba przyznać, że jej ogier jakoś nie bardzo chciał dzisiaj współpracować.
Tymczasem my z Tristanem zaczęliśmy ćwiczyć wolty, serpentyny i półwolty, tak jak się spodziewałam Tri nie ma zwyczaju wyginania się w zakrętach, trzeba będzie nad tym popracować. Zadanie będzie o tyle ułatwione, że jest bardzo wrażliwy na pomoce i reaguje nawet na lekkie przesunięcie łydki lub przemieszczenie ciężaru. By skłonić go do przeniesienia większego ciężaru na zad wykonałam serię szybkich przejść stęp – stój – stęp. Trochę to poprawiło sytuację, aczkolwiek dalej mordowałam się z pilnowaniem wygięcia na wszelkim możliwych zakrętach – to, co z Broszą przychodzi bez wysiłku w przypadku Tristana okazało się być ciężką pracą. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Tymczasem Arr wreszcie dogadała się z Emeraldem i po wyjątkowo dobrym pokonaniu drągów nagrodziła go chwilką przerwy w stępie na długiej wodzy. Po chwili zaczęła z nim powtarzać chody boczne, zaczynając od ćwiczeń na utrzymanie ustawienia. Obserwowałam ją kątem oka, czując podziw dla jej cierpliwości i umiejętności dogadywania się z tak trudnym koniem.
Byliśmy z Szarym gotowi do zakłusowania, pamiętając o tym jakie ma trudności z tym chodem starałam się jak najmniej mu przeszkadzać. Zrezygnowałam też z ciasnych wolt i innych zakrętów, na wszystko przyjdzie czas. Na razie skupiłam się na energicznej jeździe do przodu w pełnym wyprostowaniu. Po kilku przejściach stój – kłus – stój Tristan zaczął wyraźnie lżej iść, jego chód był płynniejszy i nie tak sztywny, ale jeszcze dużo pracy przed nami. Na razie o ćwiczebnym nie ma mowy, wszystkie ćwiczenia wykonuję w półsiadzie lub anglezując, aczkolwiek mam nadzieję, że nie zawsze tak będzie.
Arr zaczęła ćwiczyć z Emeraldem zwrot na przodzie, ogier wreszcie skoncentrował się i uspokoił i ćwiczenie wychodziło mu naprawdę dobrze, podobnie jak zwrot na zadzie, który ćwiczyli następnie. W dalszej części treningu Arr powtórzyła w kłusie ćwiczenia z utrzymywaniem ustawienia, stanowiące wprowadzenie do właściwych chodów bocznych.
Ja z Tristanem skończyłam etap kłusa, na galop nie byliśmy jeszcze dzisiaj gotowi. Sprawdziłam czy potrafi się cofać, okazało się, że na treningach w Hiszpanii nauczono go zarówno tego jak i zwrotów na zadzie i na przodzie. Jakość wykonania to inna sprawa, przy zwrotach tak strasznie powłóczy nogami i usztywnia się, że ciężko na to patrzeć. Kolejna rzecz do dopracowania.
Powoli zaczynałam stęp końcowy, poprosiłam Tristana o kilkakrotne przejście przez drągi dla rozluźnienia i chyba nawet mu się spodobało. Arrya także zakończyła trening i stępowała na drugiej wodzy. Jeździłyśmy tak dopóki nasze wierzchowce nie ochłonęły, po czym zsiadłyśmy i udałyśmy się na plac do czyszczenia.
***
Emka po rozsiodłaniu wypuściłyśmy na jego prowizoryczną kwaterę gdzie zajął się skubaniem trawy, natomiast Tristan po krótkim masażu dołączył do Jarno na ich pastwisku. My zajęłyśmy się sprzątaniem drągów i sprzętu, po czym poszłyśmy posiedzieć trochę w sadzie.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 75%
Średnia szybkość: -
Post został pochwalony 0 razy
|
|