[26.01] Trening skokowy z Jamesem by Dirnu

Karuchna

James tym razem nie miał trenować ani w Centralnej, ani z Hope... Wstał, by się odwdzięczyć i rozruszać trochę stajennego osiołka - Tristana. Wczesnym ranem ruszył do jego boksu, od razu poczęstował ufnego niziołka marchewkowym smaczkiem. Zwierzę schrupało go ze smakiem - widać było, że to łasuch. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Dopiął do kantara uwiąz, otworzył przed Tristanem drzwiczki boksu i poprowadził go na myjkę. Podczas wszelkich zabiegów stał spokojnie, James rozczesał jego grzywę, wyczyścił go porządnie. Potem na chwilę pozostawił go uwiązanego na myjce, by wziąć sprzęcior. Miał zamiar poklepać się w siodle... Na grzbiet zwierza narzucił czaprak, na to siodło. Podpinamy popręg, pilnując by przypadkiem nie był za luźno i dalej już tylko ogłowie. Przez cały czas Tristan jest strasznie spokojny, a James który przez całe życie pracował z trudniejszymi końmi (raczej) zaczyna się zastanawiać, czy osiołek nie wysadzi go z siodła i czy nie okaże się szatanem na hali. Bo właśnie tam szaraka zaprowadził... Ustawił w sporych odległościach od siebie kilka niskich przeszkód - na rozgrzewkę 30cm, dalej 40, 50, 60 cm. Głównie krzyżaki. Facet się na skakaniu tych zwierząt nie zna, więc tylko 'strzela' wysokości przeszkód. I to ma być trening do rozruszania, to wyższych dawać nie powinien - osiołek raczej nie jest w formie.

Wlazł w siodło. Przez chwilę czuł się dziwnie - w porównaniu z jego andaluzem - miał do ziemi dziwnie blisko. Ale przyzwyczai się... Może poćwiczy swoją technikę? Rękami skrytymi w czarnych rękawiczkach łapie wodze. Czuje, że szary już zaczyna się skupiać. Przed ruszeniem tylko poprawia strzemiona i popręg. Wypycha z krzyża, łydkami daje sygnał do stępa. Osioł słucha go posłusznie, idzie z taką lekką dresażową gracją. Chyba nawet ładniej od Hope... Ale jego klacz dresażu nie ćwiczy. Jeżdżą kółeczka, stopniowo zmieniając je w wolty, potem wężyk, jeden, drugi. James zacmokał cicho, dodając pomoce łydkami. Osiołek wchodzi w kłus, mężczyzna wchodzi w półsiad, prowadzi go po tych samych figurach co w stępie, omijając szerokim łukiem przeszkody. I już kółko w galopie, trochę swobodnego pobiegania i w tym tempie mężczyzna prowadzi go na przeszkodę rozgrzewającą. Osiołek bez problemu przeskakuje 30cm krzyżak. Po nim już galopują na inne przeszkody. Między kolejnymi stacjonatami mają czas na chwilę pogalopowania. James dopasowuje tempo chodu konia do momentu wybicia. Żeby się za daleko nie zagalopowali i nie było zbyt późnego wybicia... Albo odwrotnie - zbyt wczesnego. Stopniowo zwiększają wysokość skoku. Osiołek wybija się mocno, baskiluje nad 40cm stacjonatą i już lekko ląduje. Mężczyzna psychicznie i fizycznie przygotowywał się na mocne łup o ziemię, jak to jego klacz robi. Widać, że zbyt dużo z nią trenuje i zapomina, że inne konie w siodle są nieco inne. Rozluźnia się, pozbywa się rozpraszających go myśli. Szary idzie równym tempem, wypatrując z uwagą kolejnej przeszkody. Jest skupiony na pracy. Dobrze... Już wybijają się blisko krzyżaka 50cm. Może odrobinę zbyt blisko, ale skok jest po prostu po innym łuku, przeszkoda pokonana. Kolejne miękkie lądowanie i lecą dalej. James zakręca osiołka na prawo, pilnując, by zakręt był zaokrąglony. Przed nimi stacjonata 60cm. Przed nią - najwyższą jak na teraz przeszkodą - skupiają się najmocniej. Mężczyzna zgrywa swoje ruchy z koniem. Osioł wybija się pewnie z cichym rżeniem, leci z luzem nad przeszkodą i ląduje na piasku. Lekko, ale pewnie. Mężczyzna zwalnia go do kłusa, po kilku metrach prosi o stęp, a potem zatrzymuje osiołka. Do ogłowia dopina uwiąz i prowadząc szaraka za sobą bierze się za podwyższanie przeszkód. Rozgrzewkowa o 25cm, kolejne podwyższona do 60cm, następna do 65cm, a ostatnia do 70cm. Na rozgrzewkę po długiej przerwie w tym sporcie dobrze takie wysokości mu zrobią. Już znowu pnie się w siodło. Ze stępa prawie od razu wchodzą w kłus i w tym tempie okrążają halę. Pomoce do galopu i już pędzą ze skupieniem na pierwszą przeszkodę - 55cm. Osiołek pokonuje ją bezbłędnie, rżąc cicho po lądowaniu. Po prostej jadą kilka metrów na 60cm. Jakiś nagły dźwięk rozprasza Tristana tuż przed przeszkodą. Źle wymierzone odbicie i kopyta cichutko stukają o poprzeczkę. Są to zaledwie milimetry, przez które poprzeczki na ziemię nie spadną. Mężczyzna klepie wierzchowca po szyi w ramach pocieszenia. Przed następną przeszkodą musi być pewny siebie. James mimowolnie szepcze jakieś motywacje. Przed nimi krzyżak 65cm. Osiołek skupia się, wybija mocno i przelatują nad przeszkodą z pewnym luzem. Już jadą na ostatnią przeszkodę. James pozwala wierzchowcowi odrobinę przyspieszyć. Wybicie przed 70cm jest pewne, mocne... Przelatuje nad nią bez problemu, ląduje dość lekko. Za przeszkodą mężczyzna pozwala zwolnić mu do kłusa, potem do stępa. Chwilę okrąża z nim halę, czekając aż jego oddech się uspokoi. Zatrzymuje Tristana na chwilę, by zsunąć się na ziemię. Prowadząc szaraka za uzdę, kieruje się na myjkę, gdzie poddaje go porządnym zabiegom pielęgnacyjnym, a potem do boksu, gdzie za swoją pracę osiołek dostaje ćwiartkę jabłka.

James wraca na halę, by posprzątać po treningu, a przed wyjściem na miasto zachodzi jeszcze do Karuchny, żeby powiadomić ją o Tristanowym treningu...