|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 12:29, 18 Lip 2013 Temat postu: Treningi Jarno |
|
|
Opanowane umiejętności:
~ Z zakresu zabiegów pielęgnacyjnych itp:
przyzwyczajony do dotyku na całym ciele
przyzwyczajony do czyszczenia, kantara i podawania nóg
chodzenie na uwiązie
wiązanie
jazda w przyczepie z innym koniem
wizyty weterynarza (kontrole, odrobaczanie, szczepienia) i kowala (rozczyszczanie)
przyzwyczajony do derki i owijek
wstępnie przyzwyczajony do mycia na myjce (całe ciało)
przyzwyczajony do ochraniaczy
przyzwyczajony do sidepulla i lonży
przyzwyczajony do ogłowia wędzidłowego
przyzwyczajony do siodła
przyzwyczajony do pasa do lonżowania i długich wodzy
wchodzi do stawu i basenu
przyzwyczajony do szorów
~ Z zakresu treningów:
1) Praca z ziemi
komenda "stój" - w postawie zootechnicznej
przechodzenie stępem przez trzy drągi (w ręku)
odczulony na: dużą kolorową piłkę, rów z wodą (taki do podkładania pod przeszkodę), parasol, foliowa płachtę, ruch uliczny
ustępowanie przodem i zadem, cofanie, podchodzenie do mnie i opuszczanie głowy w odpowiedzi na delikatny dotyk i moją postawę (w ręku)
zwroty luzem na roud - penie
praca na lonży w stępie, kłusie i galopie
cofanie się w dół i górę zbocza, w górę po stopniach i w dół po jednym stopniu
pokonywanie w ręku przeszkód: kładki i wąskiego przejścia
lonżowanie z siodłem w stępie i kłusie
skacze luzem w korytarzu
pracuje na długich wodzach
2) Pod siodłem
lonżowanie pod jeźdźcem w stępie i kłusie + przechodzenie przez drągi
prawidłowa reakcja na podstawowe pomoce jeździeckie
praca pod jeźdźcem we wszystkich trzech chodach
płynne przejścia między chodami i do stój
wyjazdy w teren pod jeźdźcem
skacze pod jeźdźcem
potrafi się cofać
chody pośrednie
ustępowanie od łydki
kontrgalop
zwrot na zadzie w stępie
zwrot na przodzie w stępie
łopatką do wewnątrz
chody zebrane
trawers
ciąg
chody wyciągniete
lotna zmiana nogi
3) Inne
pracuje w bryczce, na placu do powożenia i w terenie, we wszystkich trzech chodach
Aktualnie pracujemy nad:
~ nauka elementów dresażu wyższych klas
~ doskonaleniem precyzji w powożeniu
~ starty w dresażu C
Treningi, które już się odbyły:
~ Relacje:
Powtórzenie prowadzenia, elementy prezentacji na wystawie (16.09.2009)
Nauka wiązania (25.10.2009)
Przechodzenie przez drąg w stępie (08.11.2009)
Połączenie i odczulanie (20.11.2009)
Wstępne odczulanie na wodę (02.12.2009)
Trening dominacyjny (20.12.2009)
Dalsza praca nad przechodzeniem przez drągi (03.01.2010)
Przyzwyczajanie do ochraniaczy (16.01.2010)
Praca na round penie (04.02.2010)
Ciąg dalszy odczulania (12.02.2010)
Przyzwyczajenie do sidepulla i lonży (24.02.2010)
Budowanie zaufania i elastyczności (05.03.2010)
Budowanie zaufania (16.03.2010)
Dalsze budowanie zaufania i elastyczności (11.04.2010)
Początki pracy na lonży (21.04.2010)
Dalsza praca na lonży (14.05.2010)
Przyzwyczajanie do siodła (21.05.2010)
Lonżowanie z siodłem (04.06.2010)
Pierwszy jeździec (14.06.2010)
Praca nad równowagą pod jeźdźcem (28.06.2010)
Nauka reagowania na pomoce(10.07.2010)
Dalsze odczulanie na wodę (17.07.2010)
Zaczynamy samodzielną pracę (25.07.2010)
Praca nad galopem (06.08.2010)
Skoki luzem w korytarzu (10.08.2010)
Pierwszy wyjazd w teren pod jeźdźcem (15.08.2010)
Pierwsze skoki pod jeźdźcem (20.08.2010)
Przyzwyczajanie do szorów (04.09.2010)
Praca na długiej wodzy (18.10.2010)
Przyzwyczajanie do ogłowia zaprzęgowego (05.11.2010)
Początki pracy w bryczce (01.12.2010)
Angażujemy zadek (08.12.2010)
Chody pośrednie (14.12.2010)
Przygotowania do debiutu na czworoboku (01.01.2011)
Sprawdzian ujeżdżeniowy klasy L-4 (19.01.2011)
Wstęp do klasy P (ustępowanie od łydki) (13.02.2011)
Dalsza praca nad klasą P (kontrgalop, ustępowanie od łydki) (14.03.2011)
Prezentacja na wystawie (30.03.2011)
Sprawdzian ujeżdżeniowy klasy P - 4 (05.04.2011)
Skoki przez szeregi (12.04.2011)
Praca z ziemi nad posłuszeństwem (20.04.2011)
Przygotowania do Pucharu Exodusa (02.05.2011)
Trening zręczności powożenia (20.05.2011)
Doskonalenie zręczności powożenia (06.06.2011)
Przejazd Szlakiem Podkowiastym z Arryą i Expresso (09-10.06.2011)
Wstęp do klasy N (14.06.2011)
Łopatką do wewnątrz i zwroty (21.06.2011)
Chody zebrane (01.07.2011)
Trawers i ciąg (16.07.2011)
Chody wyciągnięte (02.08.2011)
Praca z ziemi nad rozluźnieniem (09.09.2011)
Sprawdzian ujeżdżeniowy klasy N - 4 (27.09.2011)
Lotna zmiana nogi (18.10.2011)
Doskonalenie elementów klasy C (05.11.2011)
~ Krótkie raporty:
Pierwsze dwa miesiące życia (06.09.2009)
Odsadzanie (06.11.2009)
Postępy w skokach (22-26.08.2010)
Oprzęganie (6-20.11.2010)
Spacer do lasu 11.02.2012
Inne wydarzenia z życia Jarno:
Narodziny (22.08.2009)
Pierwsze urodziny (16.12.2009)
Zapoznanie z Valiente Caballo (30.01.2010)
Drugie urodziny (15.02.2010)
Trzecie urodziny (20.03.2010)
Czwarte urodziny (07.05.2010)
Piąte urodziny (17.08.2010)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 12:55, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Powtórzenie prowadzenia, elementy prezentacji na wystawie
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - przygotowanie do Dni Źrebiąt
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: parkur
Czas: 25 min
Pogoda: słonecznie, 20*C, lekki wiaterek, podłoże suche ale nie pylące
Sprzęt: kantarek źrebięcy, lina do pracy z ziemi
***
Postanowiłam poćwiczyć dzisiaj z Jarno przed czekającym nas konkursem. Zaczynam małego powoli przyzwyczajać do przebywania bez Delty w pobliżu, więc mogłam wykorzystać ten czas na zajęcia. Poszłam na pastwisko i zawołałam swoje konie - Delta przybiegła raźnym kłusem, chyba trochę już tęskni za treningami. Była wyraźnie zawiedziona gdy założyłam kantar Jarno, a nie jej. Zabrałam młodego z pastwiska i udałam się na parkur. Jarpur był trochę zaniepokojony oddalaniem się od mamy, ale nie stawiał oporu. Zamknęłam za nami bramę i mogliśmy zaczynać.
***
Ruszyłam wzdłuż ogrodzenia, źrebak bez wahania ruszył za mną energicznym stępem. Szacunek dla prowadzącego mamy już całkiem dobrze przećwiczony przy okazji wyprowadzania na pastwisko, więc szło nam całkiem zgrabnie. Zatrzymałam się - ogierek zrobił to samo - Grzeczny konik! - powiedziałam z zadowoleniem po czym ruszyłam z miejsca truchtem - Jarr przeszedł do wyciągniętego kłusa. Ćwiczyłam tak przez chwilkę, wprowadzając zakręty i inne utudnienia, po czym uznałam, że mamy to dobrze opanowane. Zaczęłam uczyć Jarno komendy "stój". Zatrzymywałam się wypowiadając jednosześnie polecenie po czym delikatnie poprawiałam ustawienie ogiera. W końcu załapał, że powinien się zatrzymać z przednimi nogami ustawionymi równo i jedną tylną wysuniętą w przód. Nad ustawieniem głowy poćwiczymy jak będzie starszy, nie chcę mu mącić w głowie. Zarządziłam którką przerwę, po której upewniłam się, że Jarno utrwalił nowo nabytą umiejętność.
***
Po treningu zabrałam ogierka z powrotem do mamy, zachaczając po drodze o siodlarnie. Konie przywitały się rżeniem, po czym mały od razu dorwał się do bufetu ^^. Gdy skończył zaczęłam masować jego i Deltę sizalową rękawicą, co bardzo lubią. Później zorganizowałam młodemu małą sesję zdjęciową.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: przechodzenie przez drągi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 13:02, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Nauka wiązania
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - nauka podstawowych umiejętności
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: plac przed stajnią
Czas: 20 min + codzienne powtórzenia przez dwa tygodnie
Pogoda: szaro, 15*C, lekki wiaterek, chłodno
Sprzęt: kantarek źrebięcy, uwiąz
***
Dzisiaj w planach mieliśmy przechodzenie przez drągi, ale musieliśmy się zająć czymś pilniejszym - nauką wiązania. Jarr umie już ładnie chodzić na uwiązie, ale jeszcze nigdy nie próbowałam go uwiązywać. Moje konie były w biegalni, podeszły do mnie łaskawie gdy je zawołałam. Założyłam im kantary i przypięłam uwiązy po czym dokonałam sztuki prowadzenia dwóch rumaków na raz ^^. Uwiązałam Deltę przed stajnią, miała dawać małemu poczucie bezpieczeństwa oraz przykład.
***
Pochodziłam z Jarno dookoła, powtarzając zwłaszcza ustępowanie od nacisku, po czym uwiązałam za pomocą bezpiecznego węzła i odsunęłam się. Młody stał chwilę spokojnie, jakby zastanawiając się czegóż ja od niego chcę, po czym doszedł do wniosku, że widocznie nic i spróbował podejść do matki. Gdy poczuł nacisk uwiązu mocno się zdenerwował, dlaczego mimo że ja go nie trzymam coś go jednak trzyma? Uspokoiłam go głosem i jak tylko stanął spokojnie podeszłam do niego by go pochwalić i podrapać. Jeszcze kilka razy próbował się gdzieś wyprawić, ale w końcu zaakceptował uwiąz i zrozumiał, że oczekuję by stał w bezruchu. Stwierdziłam, że na początek tyle nam wystarczy, odwiązałam Jarno i Deltę po czym wypuściłam ich na pastwisko.
***
W ciągu następnych dwóch tygodni kontynuowałam przyzwyczajanie Jarno do wiązania, łącząc to z przechodzeniem na nową paszę - wiązałam go przy jedzeniu. Myślę, że ma to już opanowane.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: przechodzenie przez drągi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 13:04, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Przechodzenie przez drągi
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - nauka podstawowych umiejętności
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: Ania
Miejsce: parkur
Czas: 20 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: szaro, mżawka, 10*C, podłoże wilgotne, ale nie śliskie
Sprzęt: kantarek źrebięcy, lina do pracy z ziemi, drągi
***
Dzisiaj postanowiłam w końcu zabrać się za młodego i popracować z nim na poważnie. Poszłam po niego na pastwisko,podbiegł do mnie lekkim kłusikiem i zaczął obwąchiwać. Podrapałam go przez chwilę po czym założyłam mu kantar i przypięłam uwiąz. Zaprowadziłam go przed stajnię, gdzie już wcześniej naszykowałam sobie szczotki. Przywiązałam go starannie i zaczęłam czyszczenie. Jarr jak zwykle był zachwycony, stał sobie spokojnie i "wzdychał" z zadowolenia. Bez problemu podał mi kopytka, które nie wymagały jednak jakiejś drastyczniejszej interwencji. Pozbierałam szczotki do skrzynki, zamiast uwiązu przypięłam linkę i zabrałam gniadego na trening.
***
Poproszona o to już wcześniej Ania przygotowała nam cztery drągi, po jednym na każdej ścianie ujeżdżalni. Zanim jednak zaczęłam z nimi zapoznawać mojego młodziaka powtórzyłam z nim to czego nauczył się do tej pory. Doskonale pamiętał o co chodzi gdy mówię "stój" i że kiedy ja biegnę trzeba biec za mną. Super, możemy zacząć właściwe zajęcia.
Podeszłam z Jarno do drąga i pozwoliłam mu go obwąchać i podszczypać z lekka zębami. Młody wyraził duże zainteresowanie dziwnym przedmiotem, ale równie szybko się znudził. Pokłusowałam z nim przez chwilkę często skręcając by skupił się na tym co robię po czym ponownie podeszłam do drąga, zatrzymałam Jarno w pewnej odległości i pokazałam mu jak przechodzę nad tym kawałkiem drewna. Następnie poprowadziłam młodego stępem nad drągiem pokazując mu że ma unieść nogi. Z przednimi poszło dobrze, gorzej z tylnymi, odgłos puknięcia niemiło gniadoszka zdziwił. Uspokoiłam go i poprosiłam Anię by przyniosła mi bat ujeżdżeniowy. Gdy dziewczyna wróciła poprosiłam ją by powoli podprowadziła ogierka do drugiego drąga, sama szłam tuż obok. W odpowiednim momencie delikatnie dotknęłam bacikiem tylnej nogi młodego (jest już do tego przyzwyczajony), zachęcając go by wyżej ją uniósł. Nie podziałało. Spróbowałam jeszcze raz przy następnej próbie i tym razem obyło się bez puknięcia. Natychmiast pochwaliłam Jarpurka po czym wzięłam od Ani linkę i zaprowadziłam go z powrotem przed stajnię.
***
Ponownie doczepiłam Jarno uwiąz do kantara po czym dokładnie obejrzałam jego nogi pod kątem ewentualnych otarć. Wszystko było ok. Sięgnęłam do kieszeni i dałam mu kawałek marchewki, który schrupał z zadowoleniem. Pomasowałam go przez chwilkę specjalną rękawicą po czym odprowadziłam go na pastwisko.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: odczulanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 13:05, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Połączenie + odczulenie
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - budowanie zaufania
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: Dominika
Miejsce: round-pen, hala
Czas: 30 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: szaro, deszcz, 5*C, podłoże śliskie
Sprzęt: kantarek źrebięcy, lina do pracy z ziemi, kolorowa dmuchana piłka, rów z wodą, płachta folii, parasol
***
Dzisiejsza pogoda zniechęcała do pracy, jednak mój ogierek powitał mnie na pastwisku z ogromnym entuzjazmem. Założyłam mu kantarek i udaliśmy się do stajni, gdzie na korytarzu miałam już naszykowane uwiąz i szczotki. Przywiązałam Jarr'a z dala od innych koni i zaczęłam go czyścić. Był cały upaćkany błotem, więc zajęło mi to więcej czasu niż zazwyczaj. Po wyczyszczeniu stwierdziłam, że dobrze byłoby go okryć na czas przejścia do hali ponieważ deszcz zacinał mocno. Poprosiłam Dominikę by z nim została po czym pobiegłam po półderkę Delty, która powinna na niego idealnie pasować. Przypięłam Jarpurkowi do kantara linkę zamiast uwiązu i poprosiłam Dominikę by go trzymała, zostawiając jednak dosyć dużą swobodę (jednocześnie błogosławiąc w myślach szerokość korytarza). Dałam młodemu derkę do obwąchania, a gdy zbytnio się nią nie przejął złożyłam ją i delikatnie pogładziłam po grzbiecie. Gdy mogłam go w ten sposób głaskać po całym brzuchu i zadzie uznałam, że derkę można rozwinąć. Młody nie protestował zbytnio gdy założyłam mu ją na grzbiet i w ten sposób w kilkanaście minut nauczyłam go czegoś pożytecznego. Derka nie była zapięta, więc Dominika pomogła mi przejść do hali - ona prowadziła źrebaka, a ja "asekurowałam" jego ubiór by przypadkiem go nie wystraszył. Na szczęście obyło się bez przygód.
***
Uwolniony od derki Jarno próbował radośnie przegalopować po hali, ale skutecznie wybiłam mu ten pomysł z głowy. Pomyślałam jednak, że skoro ma ochotę się poruszać to warto byłoby by się trochę wyżył zanim zaczniemy właściwe zajęcia. Tym samym byłam zmuszona odbyć z nim drugą podróż - na round-pen, ale i tym razem wyszliśmy z niej w stanie suchym i nie - przerażonym. Postanowiłam spróbować z młodym połączenia, aczkolwiek nie oczekiwałam jakiś wiekopomnych efektów. Odpięłam mu linkę i chwilkę czekałam by sprawdzić co zrobi, a gdy nie ruszał się z miejsca ustawiłam się za nim i delikatnie odgoniłam. Młody rzucił się przed siebie w radosnym galopie i zaczął mnie okrążać. Po kilku kółkach zmusiłam go do zmiany kierunku. Kilka minut później Jarno zaczął delikatnie opuszczać głowę, kierować w moją stronę ucho i poruszać pyskiem, więc zaprosiłam go do środka. Odeszłam od niego po łuku, a on natychmiast poszedł za mną, chwilkę tak pochodziliśmy po czym wróciliśmy na środek. Pogłaskałam go po całym ciele po czym przypięłam mu z powrotem linkę i zabrałam na halę, gdzie czekały już na nas przygotowane przez Dominikę "straszaki". Dałam mu kilka minut spokoju by mógł ochłonąć po dotychczasowych wrażeniach po czym podprowadziłam go powoli do wielkiej kolorowej piłki. W pewnym momencie Jarr zatrzymał się i zaczął uważnie przypatrywać się "potworowi". Udało mi się go jednak nakłonić by podszedł bliżej i zbadał dziwny obiekt. Szło mu nieźle dopóki trącona pyskiem piłka nie zaczęła uciekać, co dosyć mocno go zaniepokoiło. Po chwili przekonałam go, że nic mu nie grozi i mogłam zająć się następnym straszakiem - rowem z wodą. Był on dla ogierka o wiele mnie zadziwiający niż piłka, chociaż początkowo bał się trochę odbicia świateł na hali. Miałam przygotowane jeszcze dwa przedmioty, ale stwierdziłam, że na dzisiaj wystarczy wrażeń i puściłam Jarno luzem by zobaczyć co będzie robił. Zakończyło się to wielką gonitwą za piłką, połączoną ze skokami przez rów, co udało mi się uwiecznić na zdjęciach. W końcu zapałam mojego rozrabiakę i zabrałam go z powrotem do stajni.
***
W stajni wymasowałam ogierka specjalną rękawicą, co bardzo lubi oraz sprawdziłam czy podczas zabawy nie zrobił sobie krzywdy. Wszystko było ok, więc mogłam go wypuścić na pastwisko, oczywiście bez derki co skwapliwie wykorzystał tarzając się od razu w błocie.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 80%
Plany na następny trening: dalsze odczulanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 13:07, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Wstępne odczulanie na wodę
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - początki odczulania na wodę
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: Dominika
Miejsce: myjka
Czas: 25 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: szaro, deszcz ze śniegiem, 2*C, podłoże śliskie i grząskie
Sprzęt: kantarek źrebięcy, lina do pracy z ziemi
***
Dzisiaj przyszłam do moich koni wczesnym popołudniem, Jarno był akurat w biegalni, a Delta w boksie. Poprosiłam Dominikę by zabrała wielkopolankę (w derce) na spacer po okolicy po czym przyszła do największej myjki w stajni. Ja sama poszłam do mojego brudasa i uwiązałam go w biegalni po czym zaczęłam czyścić. Franek podchodził do nas i ciągle mnie zaczepiał, ale jakoś dałam radę doprowadzić mojego podopiecznego do czystości nie tracąc przy tym włosów ani ubrania.
***
Zaprowadziłam Purra na myjkę, gdzie czekały już na nas Delta i Dominika. Konie przywitały się rżeniem, bardzo się ucieszyły ze spotkania. Na szczęście myjka jest umieszczona wewnątrz budynku i mimo niesprzyjającej aury mogłam udzielić Jarpurowi tej pożytecznej lekcji. Deltę można było spokojnie uwiązać ponieważ jest przyzwyczajona do tego typu zabiegów, dzięki czemu Dominika mogła wyjść na zewnątrz i zrobiło się luźniej - chociaż została by w razie jakiś nieprzewidzianych problemów przyjść z pomocą. Pozwoliłam by Jarr obwąchał sobie wiadro z letnią wodą i gąbkę, która była już wcześniej przygotowana po czym pokazałam mu jak opłukuję nogi Delty. Wykazał wielkie zainteresowanie, więc spróbowałam delikatnie zmoczyć również jego nogi. Drgnął nerwowo i zabrał nogę, ale przemawiając do niego spokojnym tonem przekonałam gniadego, że to nic nieprzyjemnego i w końcu pozwolił sobie umyć wszystkie nogi. Dałam mu w nagrodę kawałek marchewki, a potem zabrałam się za dokładne osuszanie wszystkich ośmiu końskich nóg znajdujących się w pomieszczeniu by konie nie nabawiły się jakiś chorób w niesprzyjających warunkach na zewnątrz. Gdy skończyłam zabrałam moje rumaki na pastwiska.
***
Podziękowałam Dominice za pomoc po czym poszłam posprzątać sprzęt. Nie mogłam potrenować z Deltą na czworoboku jak planowałam, więc zabrałam się za konserwację siodła. Na koniec posprzątałam gruntownie myjkę, bo okazało się że zostawiłam tam sporo błota.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 85%
Plany na następny trening: zobaczymy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 13:08, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Trening dominacyjny
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: wzmacnianie hierarchii połączone z wyrabianiem elastyczności
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: parkur
Czas: 30 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: szaro, śnieg, -2*C, podłoże twarde, ale nie śliskie
Sprzęt: kantar skórzany, lina do pracy z ziemi, bat do lonżowania
***
Dzisiaj przyszłam do Jarno wcześnie, godzinę po pierwszym karmieniu. Młody powitał mnie radośnie, podobnie jak Franek, z którym zdążyłam się już zakumplować. Powitałam chłopaków kawałkami marchewki, po czym założyłam Jarrowi kantar i zaczęłam go czyścić. Nie wiążę go już przy tym, ponieważ nauczył się grzecznie stać, zresztą w biegalni nie bardzo ma gdzie uciec.Gdy nadejdzie wiosna zaczne go czyścić na zewnątrz iw tedy będzie to nieodzowne. Od pewnego czasu mam w skrzynce też szczotkę dla Franka, ponieważ ten zazdrośnik intensywnie walczył o równouprawnienie. Gdy skończyłam przypięłam gniademu do kantara linkę i uważając by lama nie poszła za nami zabrałam go na parkur.
***
Dzisiejsze zajęcia były bardziej zabawą niż właściwym treningiem, chciałam jednak zobaczyć jak Puniek widzi naszą współpracę - czy jestem tylko fajną koleżanką, czy szefem. Zaczęłam od prostego ćwiczenia - stanęłam w pewnej odległości od niego i przez chwilkę tak na siebie patrzyliśmy, po czym delikatnie napięłam linkę - ogierek ochoczo ruszył w moim kierunku, gdy już do mnie podszedł pogłaskałam go po łowie i dałam mu chwilkę spokoju. Ponieważ to zadanie wyszło nam doskonale postanowiłam spróbować odesłać go do tyłu - przybrałam zdecydowaną postawę i wprawiłam linkę w delikatne falowanie. Początkowo młody niewiele sobie z tego robił, więc delikatnie dotknęłam batem jego klatki piersiowej, na co zrobił niepewny krok do tyłu. Pochwaliłam go i dalej poszło nam już ładnie - udało mi się odesłać go na pełną długość linki. Przyszłą pora na coś trudniejszego - ustępowanie w bok. Stanęłam nieco pod kątem do niego i zaczęłam wywijać linką w okolicy zadu Jarno. Popatrzył na mnie jak na kretynkę, a gdy zrobiłam zdecydowany krok w przód i dotknęłam nią jego zadu wybił się z czterech kopyt i odskoczył po czym zatrzymał się z wyrazem pyska mówiącym "Fajną zabawę wymyśliłaś, to co teraz?". Spróbowałam jeszcze raz, tym razem nieco delikatniej, młody zareagował lepiej bo spokojnie się odsunął, ale nadal nie było to to o co mi chodziło. Zastanowiłam się chwilę i doszłam do wniosku, że działam za bardzo na jego tułowie, zamiast zad i trochę skorygowałam swoją postawę przy następnej próbie - w końcu się udało. - Dooobry kooń! - powiedziałam radośnie i dałam Gniademu chwilkę na zastanowienie. Po przerwie spróbowałam tego samego ćwiczenia z drugiej strony, od razu wyszło nam dobrze. Byłam bardzo zadowolona, z przewidzianych na dzisiaj ćwiczeń zostało nam się tylko ustępowanie przodem, całym ciałem oraz opuszczanie głowy. Stanęłam na wysokości łopatek Jarno, który niecierpliwie czekał na dalszy ciąg zajęć. Tym razem spróbowałam wykonać to ćwiczenie nie przy pomocy linki, na którą młody nieco za żywiołowo reaguje, ale bata. Delikatnie dotknęłam nim do jego łopatki, co spowodowało że wycofał się w bliżej nieokreślonym kierunku. Ponownie do niego podeszłam i tym razem spróbowałam tylko bat zbliżyć, bez dotykania - voila! Pochwaliłam młodego i spróbowałam tego samego z drugiej strony - wyszło okej. Ustępowanie całym ciałem sobie dzisiaj darowałam, bo doszłam do wniosku, że może mu się pomylić, a chciałam tego uniknąć. Zostało się więc opuszczanie głowy, które zostawiłam na koniec jako wstęp do masażu który planowałam po zajęciach. Ukucnęłam przed Gniadym, który nieco tym zdziwiony zaczął mnie obwąchiwać. Delikatnie pociągnęłam za uwiąz, na co młody zrobił krok do przodu - oj nie o to mi chodziło. Odesłałam go do tyłu potrząsaniem linki po czym ponownie pociągnęłam za uwiąz, bardzo delikatnie i starając się skierować nacisk bardziej w dół. Jarr trochę się opierał, zwiększyłam więc nacisk i co pewien czas odpuszczałam, czekając aż Jarr zareaguje. W końcu znudziło mu się to, więc opuścił delikatnie głowę, na co natychmiast zwolniłam nacisk. Chciałam jednak by opuścił ją troszkę niżej, więc po chwili ponowiłam taki manewr. Gdy opuścił głowę na taką wysokość jak chciałam pochwaliłam go po czym zakończyłam ćwiczenie. Pogłaskałam Jarno po nosie i zabrałam na korytarz stajni, która akurat była pusta i idealnie nadawała się na sesję masażu.
***
Gdy skończyłam Purr był w pełni rozluźniony i zadowolony. Zabrałam go na pastwisko i posiedziałam tam z nim dopóki nie zaczął mi odmarzać nos. Potem poszłam posprzątać szczotki, które zostawiłam przy wejściu do biegalni, spędziłam jeszcze chwilkę w towarzystwie Franka po czym poszłam do Nojca.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 95%
Plany na następny trening: będziemy powtarzać to co robiliśmy dzisiaj oraz ćwiczyć przechodzenie stępem przez drągi, za jakiś czas spróbujemy dalszego odczulania lub innej formy pracy z ziemi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 13:09, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Dalsza praca nad przechodzeniem przez drągi
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - doskonalenie umiejętności przechodzenia przez drągi w stępie
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: Dominika
Miejsce: hala
Czas: 20 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: szaro, opady śniegu, -2*C, podłoże grząskie i lepiące
Sprzęt: kantar skórzany, lina do pracy z ziemi, bat do lonżowania
***
Dzisiaj postanowiłam podszlifować umiejętności Jarno w zakresie pokonywania drągów w stępie - ostatnio wiele z nim ćwiczyłam i udało nam się dojść do dwóch, teraz po raz pierwszy mieliśmy spróbować trzech. Młody powitał mnie radośnie przepychając się z Frankiem przy wejściu do biegalni. Powitałam szanownych panów po czym zabrałam się za czyszczenie - Jarr był wyjątkowo ubłocony i oczywiście cały szczęśliwy z tego powodu. W końcu jednak uporałam się z wielką zeschniętą skorupą pokrywającą jego grzbiet i mogłam zabrać go na halę, gdzie czekały na nas drągi.
***
Najpierw krótko przypomniałam Jarno o co chodzi w całej zabawie - pochodziłam z nim po całej hali często zmieniając kierunek lub zatrzymując się żeby skoncentrował się na mnie, po czym przeprowadziłam go przez jeden drąg co ma już wyśmienicie opanowane. Po chwili dołożyłam drugi i z tym też nie było większego problemu. Jednak trzeci stanowił już pewne wyzwanie, Jarno nie mógł się wpasować mimo, że odległości były optymalne i ciągle pukał o trzeci lub drugi drąg. Trochę się przy tym zirytował, nie lubi gdy coś mu wychodzi, więc na chwilę usunęłam trzeci drąg i ponownie poćwiczyliśmy na dwóch, tym razem przy trochę pozmienianych odległościach. Gdy młody zaczął łapać, że musi dopasować długość wykroku do odległości powróciłam do trzeciego drąga. Znowu kilka puknięć, ale poprawa była wyraźna. Dałam mu chwilkę przerwy by mógł sobie spokojnie odpocząć po czym powróciliśmy do ćwiczenia. W końcu za którymś razem przeszedł idealnie, za co natychmiast nagrodziłam go kawałkiem marchewki i pozostawieniem w spokoju. Dla utrwalenia wiadomości przeprowadziłam go jeszcze przez drągi po kilka razy w obie strony, a potem uznałam że na dziś wystarczy i sięgnęłam schowaną w zanadrzu piłkę. Purr miał wyśmienitą zabawę, ganiał piłkę i rzucał się na nią z zębami, próbował mnie nawet zachęcić żebym się przyłączyła, ale niestety zabawa była zbyt brutalna jak na moje możliwości. W końcu Jarno stracił zainteresowanie piłką, więc zabrałam ją i zaprowadziłam go na pastwisko, gdzie mógł oddać się swoim zajęciom.
***
Piłkę odniosłam na miejsce po czym poszłam posprzątać szczotki. Przy okazji wyskubałam je z włosów i innych brudów, potem poszłam do Delty II.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: przyzwyczajanie do ochraniaczy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 13:10, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Przyzwyczajanie do ochraniaczy
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: odczulanie - ochraniacze
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: hala
Czas: 28 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: słońce, śnieg, 5*C, podłoże grząskie i śliskie
Sprzęt: kantar skórzany, lina do pracy z ziemi, ochraniacze
***
Dla odmiany, ponieważ ostatnio pracujemy głównie z drągami, postanowiłam dzisiaj pokazać Jarno coś nowego - ochraniacze. Co prawda do swoich jeszcze nie dorósł i na treningach korzystamy z owijek, ale Nojec miała jedną parę mniejszych, którą użyczyła mi na potrzeby zajęć. Dzisiaj najpierw trenowałam z Deltą, a dopiero potem poszłam do Jarno, który był już na pastwisku. Bez problemu złapałam go i zaprowadziłam do stajni, gdzie uwiązałam go na korytarzu. Szybko go wyczyściłam i zabrałam na halę, ponieważ na parkurze było zbyt ślisko.
***
Zaczęłam od przednich nóg, najpierw masowałam je przez dłuższą chwilę dłonią by Jarr oswoił się z dotykiem w tym miejscu. Gdy nie zwracał na to uwagi dałam mu do powąchania ochraniacze, które nie wzbudziły w nim niepokoju, jako że wiele razy widział takie coś walające się w stajni. Rozpięłam rzepy żeby sprawdzić jak zareaguje na ten dźwięk - postawił uszy i ponownie zaczął obwąchiwać ochraniacze, ale szybko ponownie stracił zainteresowanie. Delikatnie dotknęłam ochraniaczem jego nogi, a gdy nie zareagował delikatnie nałożyłam je na nogę. Trochę go to zaniepokoiło, przestawił nogę, ale to coś nadal na niej siedziało i zaczął trochę panikować, na szczęście w porę go uspokoiłam. Pooprowadzałam go chwilkę po hali by oswoił się z nowym "ubraniem" po czym powtórzyłam całą procedurę z drugą nogą. Po kilku minutach ogier spacerował po hali w ochraniaczach na przednich nogach, początkowo trochę sztywno stawiał nogi, ale szybko się przyzwyczaił i przestał zwracać na to uwagę. Przyszła pora na tylne nogi. Nie miałam ochoty zarobić kopniaka, więc starałam się postępować ostrożnie. Na szczęście pierwsza panika minęła i Jarr z większą wyrozumiałością przyjął manewry przy tylnych nogach. Operacja zakończyła się powodzeniem i podobnie jak wcześniej pooprowadzałam Purra po całej hali w stępie i kłusiku by się przyzwyczaił. Kilka razy delikatnie strzelił z zadu, ale gdy ustrojstwo nie chciało spaść pogodził się z nim. Byłam bardzo zadowolona z efektu naszej dzisiejszej pracy i postanowiłam, że na dziś kończymy.
***
Odprowadziłam Jarra do biegalni i pomogłam przy jego karmieniu po czym poszłam posprzątać swój sprzęt zostawiony na korytarzu w stajni. Potem poszłam do domu.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: praca na round - penie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 13:12, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Praca na round penie
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: budowanie posłuszeństwa, reakcja na mowę ciała
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: round - pen
Czas: 30 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: mgła, błoto pośniegowe, 6*C, podłoże grząskie i śliskie
Sprzęt: bat do lonżowania
***
Przyszłam dzisiaj do Jarno w doskonałym humorze, mimo niesprzyjającej aury. Młody czekał na mnie w biegalni, na mój widok zarżał radośnie i zaczął domagać się pieszczot. Pomiziałam go chwilkę po czym założyłam mu kantar i zabrałam do stajni, gdzie już wcześniej naszykowałam sobie szczotki. Młody stał spokojnie gdy go czyściłam, dzisiaj jak na siebie był wyjątkowo czysty - może dlatego że przyszłam na tyle wcześnie, że nie zdążył. Dzisiaj planowałam sporo galopu, więc po czyszczeniu zrobiłam Jarno masaż, żeby skrócić troche czas potrzebny nam na rozgrzewkę. Gdy skończyłam zaprowadziłam mojego podopiecznego na round - pen, gdzie na szczęście podłoże było odpowiednie do naszych celów i zaczęłam zajęcia.
***
Jarr wiedział mniej więcej o co mi chodzi gdy przyjęłam nieco "groźna postawę" i delikatnie wyciągnęłam w jego stronę bat. Odbiegł ode mnie lekkim kłusikiem, więc troszkę złagodziłam mowę ciała by przeszedł do stępa. Po chwili młody okrążał mnie w odprężonym, ale aktywnym stępie, wyraźnie oczekując dalszych zadań. Spróbowałam przećwiczyć z nim główny element dzisiejszych zajęć - zwrot. Zrobiłam krok do przodu i wyciągnęłam bat, "zagradzając" mu w ten sposób drogę, na co zareagował tak jak tego oczekiwałam natychmiastowym zwrotem. Pochwaliłam go i po chwili poprosiłam o kłus, co wykonał z wielkim entuzjazmem - Hej panie ogierze, nie ma tu klaczy, a przede mną nie musisz się popisywać - powiedziałam rozbawiona, na co młody jeszcze bardziej przyłożył się do samoprezentacji. Spróbowałam ponownie zwrotu - pan ogierzasty wykonał go idealnie, więc odpuściłam i dałam mu się trochę poogierzyć, z silnym postanowieniem, że jak tylko przestanie zwracać uwagę na moje polecenia to koniec z tym. Zrobilismy jeszcze kilka zwrotów w kłusie, powoli zwiększałam im częstotliwość by sprawdzić jaki Jarr ma refleks. Gdy uznałam, że należny mu się chwila przerwy postanowiłam go zatrzymać i dać chwilkę spokoju.
- Stóóóój - powiedziałam spokojnie po czym, odeszłam sobie do ogrodzenia i dałam mu wolną rękę. Chwilkę sobie postał po czym powoli do mnie podszedł, oparł mi nos na ramieniu i tak został. Aż żal było to przerywać, ale z definicji przerwa jest między "czymś", więc po chwili wróciliśmy do pracy. Tym razem poprosiłam go o galop i gdy przestał radośnie brykać i się wygłupiać znowu spróbowałam z nim zwrotu. Początkowo wychodziło to mało płynnie, ale po kilku próbach odnaleźliśmy porozumienie w tym ćwiczeniu i wychodziło nam coraz lepiej. Byłam bardzo zadowolona, uznałam że możemy zakończyć na dzisiaj. Przypięłam do kantara Jarno linkę, pochwaliłam go i zabrałam na mały spacerek krajoznawczy. Obejrzeliśmy sobie Nojkę trenującą na *Ernim, Bernardiniego szalejącego na pastwisku i Smirnoffa w pogoni za Hunky'm po czym wróciliśmy do stajni.
***
Po naszej małej wycieczce nogi i kopyta Purra był w stanie nieco błotnistym, więc zaczęłam od doprowadzenia ich do stanu suchego. Potem wypuściłam Jarno na pastwisko.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: odczulanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 13:13, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Ciąg dalszy odczulania
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: odczulanie
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: Dominika
Miejsce: hala
Czas: 20 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: słońce, błoto pośniegowe, 4*C, podłoże grząskie i śliskie
Sprzęt: kantar, lina do pracy z ziemi, płachta folii, parasol
***
Utrzymujący się od pewnego czasu bardzo dobry humor towarzyszył mi w drodze na pastwisko i nie ulotnił się nawet na widok oblepionego błotem, brudnego i szczęśliwego roczniaka, którego miałam zabrać na trening. Młody podbiegł radośnie przy okazji ochlapując mnie błotem i bez oporób dał sobie założyć kantar. Zabrałam go przed stajnię, gdzie błota już nie ma, po czym zaczęłam długi i żmudny proces czyszczenia go. Na szczęście błoto nie dało rady szczotkom i po kilkunastu minutach stał przede mną czysty, a mimo to nadal szczęśliwy roczniak. Założyłam mu owijki i zabrałam na halę, gdzie czekała już na nas Dominika i dwa "straszaki", które pominęliśmy w czasie ostatniej sesji.
***
Najpierw pooprowadzałam trochę Jarra po hali, przy okazji przypomniając mu wystawowe "stój", chociaż ma to już b.dobrze opanowane. Po tym małym wstępie zaprowadziłam go do wielkiej foliowej płachty leżącej na ziemi. Schylił się i zaczął ją obwąchiwać, trochę niepewny co to niby jest, ale bez oznak strachu. Zasugerowałam mu, że zabawnie byłoby na to dziwo wejść, ale początkowo wzbraniał się gwałtownie. Po dłuższej chwili zdecydował się jednak, chociaż na krótko bo po chwili gwałtownie zeskoczył z płachty gdy okazało się, że szeleści. Przekonałam go, że to nie żaden potwór kryjący się pod płachtą i ponownie poprosiłam by na nią wszedł. Tym razem obyło się bez sensacji, w nagrodę zostawiłam go na chwilkę w spokoju i dałam kawałek marchewki. Został się jeszcze parasol. O ile stojący rozłozony parasol, a net latający rozłożony parasol po krótkiej chwili nie robiły na nim wielkiego wrażenia to samo otwieranie parasola okazało się być tak straszne, że należało się schować za moimi plecami. Uspokoiłam go i spróbowałam zwiększyć odległość między nami, a Dominiką (której zadaniem była obsługa parasola). Trochę pomogło i gdy poczuł się w miarę pewnie, trochę się zbliżyliśmy i tak stopniowo małymi krokami doszliśmy do tego, że olał parasol otwierany tuż przed jego nosem. Poklepałam go po szyi i zabrałam przed stajnię.
***
Zdjęłam Purkowi owijki i przeczesałam go jeszcze szczotką, po czym odprowadziłam go do biegalni. Potem pomogłam w karmieniu.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 99%
Plany na następny trening: przyzwyczajanie do sidepulla i lonży
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 14:16, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Przyzwyczajenie do sidepulla i lonży
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - przyzwyczajanie do sprzętu
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: hala
Czas: 25 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: słońce, błoto pośniegowe, 7*C, podłoże grząskie i mokre
Sprzęt: kantar, lina do pracy z ziemi, sidepull, lonża
***
Dzisiaj postanowiłam przyzwyczaić młodego do sprzętu, którego za jakiś czas będziemy regularnie używać, tak by zdążył się z nim solidnie zapoznać i oswoić. Przed stajnią czekał na mnie prezent w postaci wyczyszczonego konia i Ani, która właśnie zaplatała mu warkoczyki "żeby odświętnie wyglądał". Pobiegałam trochę z Jarem by mogła zrobić zdjęcia po czym rozplotłyśmy grzywę ogierka i zabrałam go na zajęcia.
***
Zaczęłam od lonży, ponieważ Jarno zna już linkę do pracy z ziemi, więc różnica była niewielka. Upewniłam się że toleruje dotyk lonży po obu stronach ciała, na brzuchu, zadzie i nogach oraz że niestraszna mu "falująca" w powietrzu lonża. Potem zabrałam się za nieco trudniejsze zadanie - sidepull. Z założeniem nie było problemu, Jarr myślał że to trochę dziwniejszy kantar, gorzej było gdy przypięłam linkę i delikatnie zademonstrowałam mu działanie tegoż. Gdy poczuł że coś "ściska" mu głowę zaczął się szarpać i uciekać, uspokoiłam go i spróbowałam znowu, i tak kilka razy zanim zaakceptował nowe wrażenie. Potem ćwiczyłam z nim zakręty, cofanie itp by mieć pewność, że zupełnie nie zwraca już uwagi na nowy sprzęt.
Gdy uznałam że lekcja skończona stwierdziłam, że Purr zasłużył na małe odstresowanie i przyniosłam mu jego piłkę. Od razu zapomniał o wszelkich smutkach i dziwnych rzeczach, których od niego wymagam i zaczął szaleńczą gonitwę po hali. Gdy się znudził postanowił się wytarzać - Jarr, Nojec mnie zabije! - powiedziałam do niego, ale niewiele sobie z tego zrobił i z upodobaniem zepsuł starannie zadbane podłoże hali - Faceci... - mruknęłam pod nosem po czym szybko zabrałam młodego przed stajnię.
***
Zostawiłam go pod opieką Ani i pobiegłam zrobić porządek w hali zanim dorwie mnie zezłoszczona Nojka. Uff, udało się. Wróciłam do mojego łobuza i wyczyściłam go z piachu, po czym wypuściłam na pastwisko.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 90%
Plany na następny trening: zobaczymy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 14:18, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Budowanie zaufania i elastyczności
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - budowanie zaufania i elastyczności
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: okolice stajni
Czas: 25 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: zachmurzenie, mżawka, 12*C, podłoże wilgotne
Sprzęt: lina do pracy z ziemi, sidepull, owijki
***
Dzisiejsza pogoda niezbyt zachęcała do pracy na dworze, jednak już kilka dni temu znalazłam idealne miejsce do pracy z moim podopiecznym i nie zamierzałam z błahego powodu rezygnować. W niewielkiej odległości od Star Horses odkryłam małą łąkę, której cechą szczególną jest duże nagromadzenie pagórków o różnym stopniu stromości. Jarno czekał na mnie przy bramie i radośnie poszedł za mną przed stajnię, gdzie miałam naszykowane szczotki. Zeskrobałam z niego błoto i dokładnie wyczyściłam mu kopyta. Na koniec przeczesałam mu sierść włosianką, co bardzo lubi. Założyłam mu owijki, sidepull, przypięłam linkę i wyruszyliśmy na spotkanie naszych pagórków.
***
Najpierw na płaskim terenie powtórzyłam szybko z Jarr cofanie i przychodzenie do mnie. Pamiętał to doskonale i dzięki temu szybko mogliśmy przejść do właściwej pracy. Zaczęłam od wchodzenia tyłem na dosyć łagodne zbocze. Purr był początkowo trochę niezadowolony, że musi iść pod górę, ale szybko się z tym pogodził i poprawnie wykonał ćwiczenie. Nagrodziłam go chwilą spokoju, powtórzyłam to jeszcze raz, po czym spróbowałam na nieco bardziej stromym wzgórzu. Tym razem poszło nam wolniej, ale młody bardzo się starał i zasłużył na nagrodę w postaci kawałka marchewki. Uznałam, że jak na jego wiek wystarczy taka wysokość pagórka i przeszłam do kolejnego zadania, ponownie zaczynając od niższego wzniesienia. Tym razem jego zadaniem było zejście tyłem ze zbocza. Jarno wyraźnie nie czuł się pewnie, stawiał pojedyncze kroki i niespokojnie zwracał uszy na wszystkie strony. Mówiłam do niego łagodnie, zachęcając do dalszych starań, a gdy doszedł na dół wylewnie go pochwaliłam i dałam chwilę spokoju. Potem sprowadziłam go do siebie i powtórzyłam ćwiczenie. Za trzecim razem zszedł już całkiem spokojnie i pewnie, więc uznałam, że możemy przejść na wyższy pagórek. Tym razem o wiele szybciej zajęło mu dojście do poprawnego wykonania, nie denerwował się już i nie płoszył. Byłam z niego bardzo dumna i w nagrodę zabrałam go na spacer po okolicy. Potem wróciliśmy przed stajnię.
***
Założyłam mu kantar i uwiązałam go przed stajnią, po czym zabrałam się za ściąganie owijek. Potem zafundowałam mu mały masaż by rozluźnić ewentualne spięte mięśnie. Gdy skończyłam zabrałam go do biegalni.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: pokonywanie dziwnych przeszkód w ręku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 14:22, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Budowanie zaufania
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - budowanie zaufania
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: Dominika
Miejsce: tor crossowy/ścieżka huculska
Czas: 30 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: zachmurzenie, 15*C, podłoże wilgotne
Sprzęt: lina do pracy z ziemi, sidepull, owijki
***
Dzisiaj przyszłam do młodego nieco wcześniej niż zwykle i Jarr był nieco zdziwiony moją obecnością na pastwisku. Dał się bez problemu złapać i zaprowadzić na plac do czyszczenia. Zaczął zmieniać sierść, więc czyszczenie go nie należy obecnie do najzdrowszych dla płuc zajęć. Na szczęście dzisiaj pomogła mi Dominika, więc poszło to szybko i sprawnie. Założyłyśmy ogierkowi owijki i sidepull, po czym zabrałam go na ścieżkę huculską.
***
Najpierw oprowadziłam go po nieznanym miejscu by mieć pewność, że nic go nie zaskoczy w trakcie treningu. Postanowiłam zacząć z nim od kładki, która była najłatwiejszą z zaplanowanych na dzisiaj przeszkód. Ustawiłam go obok, po czym poprosiłam Dominikę by przytrzymała ogiera, a sama kilka razy demonstracyjnie przeszłam po przeszkodzie, dosyć głośno tupiąc. Młody zainteresował się tym dziwnym zjawiskiem, ale nie wydawał się być zaniepokojony. Stwierdziłam, że będzie się czuł pewniej jeśli zostawię mu odpowiednio dużo miejsca, więc wzięłam koniec linki i przeszłam przez kładkę po czym poprosiłam Dominikę by się odsunęła i zawołałam Jarr, lekko naprężając linę. Wielkopolak ochoczo podszedł do przeszkody po czym schylił się by ją obwąchać. Dałam mu chwilkę na dokładne zbadanie obiektu po czym delikatnie zasugerowałam mu, że chciałabym by do mnie podszedł. Postawił kopyto na kładce i trochę nim pogrzebał, jakby badał podłoże, po czym zrobił kilka niepewnych kroków. Zaprzestałam na chwilkę wszelkich działań i pochwaliłam go głosem. Po chwili poprosiłam go by podszedł jeszcze bliżej, a co za tym idzie wszedł wszystkimi czterema nogami na kładkę. Chwilkę się namyślił po czym ruszył dosyć spokojnie i pewnie przed siebie i po chwili stał już przede mną. Pogłaskałam go po nosie i dałam mu kawałek marchewki. Powtórzyliśmy ćwiczenie jeszcze raz, potem poprosiłam go by przeszedł po kładce w drugą stronę, a gdy poszło to bez problemu postanowiłam wprowadzić nową przeszkodę - wąskie przejście. Postąpiłam analogicznie jak z kładką, zostawiając młodemu sporo miejsca, ale więcej czasu zajęło mu przezwyciężenie strachu przed ściskiem niż nieznanym podłożem. Na szczęście cierpliwością udało mi się go przekonać, że nic mu nie grozi, może w każdej chwili łatwo się wydostać i nie pozwolę by stało mu się coś złego. Uważam, że to ćwiczenie było bardzo ważne dla naszych wzajemnych relacji. Postanowiłam też na nim skończyć dzisiejsze zajęcia, mimo że wcześniej miałam też w planach równoważnię.
***
Zaprowadziłam Purra przed stajnię i oswobodziłam go od sprzętu, po czym wypuściłam go na pastwisko. Sama zajęłam się porządkami w siodlarni.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 90%
Plany na następny trening: budowanie zaufania i elastyczności
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karuchna
Jam Instruktor!
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znienacka
|
Wysłany: Czw 14:25, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Dalsze budowanie zaufania i elastyczności
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - budowanie zaufania i elastyczności
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: tor crossowy/ścieżka huculska/okolice stajni
Czas: 30 min (nie licząc przygotowań)
Pogoda: słońce, 17*C, podłoże suche, lekki wietrzyk
Sprzęt: sidepull, owijki, lonża
***
Bardzo przyjemna pogoda nastroiła mnie optymistycznie przed dzisiejszym treningiem z moim najmłodszym podopiecznym. Posiedziałam z nim trochę na pastwisku, po czym stwierdziłam, że czas się brać do pracy i zabrałam go przed stajnię. Dzisiaj zdecydowałam się na ochraniacze zamiast owijek, a linę zamieniłam na lonżę. Wyczyściłam ogiera dokładnie po czym zabrałam na znane mu już pagórki.
***
Zajęcia zaczęłam od przelonżowania go stępem przez niższy pagórek, co prawda młody nie ma jeszcze wprawy w pracy na lonży, ale dzięki wcześniejszej pracy z ziemi udało mi się "wytłumaczyć" mu czego oczekuję. Dzisiaj nie wymagałam by szedł po idealnym kole, chciałam tylko by wchodził i schodził z wzniesienia bez oszukiwania. Gdy osiągnęliśmy to w stępie poprosiłam go o lekki kłus, co już sprawiło mu pewną trudność, dlatego poprosiłam go tylko o dwa podejścia w obu kierunkach i dałam spokój. Dałam mu chwilkę na odsapnięcie po czym przeszliśmy na tor do crossu. Naszym dzisiejszym zadaniem były schody. Pozwoliłam ogierowi obejrzeć przeszkodę ze wszystkich stron, po czym stanęłam w pewnej odległości od niego i poprosiłam by cofnął się - w górę po schodkach. Jarr podniósł nogę i natrafił na schodek, co mocno go skonsternowało - jak ma się cofnąć, skoro z anim jest ściana. Dałam mu chwilę do namysłu po czym znowu poprosiłam by cofnął. Pobawiliśmy się w ten sposób przed dobre kilkanaście minut zanim młody wpadł na to by wyżej unieść nogę. Pochwaliłam go wylewnie i zaczęłam prosić by zrobił jeszcze kilka kroków w tył. Gdy raz załapał dalej poszło całkiem szybko i wkrótce był na samej górze. Przyszła pora na drugie zadanie - zejście. Najpierw chciałam z nim przećwiczyć schodzenie przodem, by go niepotrzebnie nie stresować. Odsunęłam się na maksymalną długość lonży na wypadek gdyby wpadł na pomysł szybkiego zbiegu "z górki" i zawołałam go. Trochę się opierał, ale po chwili niechętnie zaczął schodzić. Kilka ostrożnych kroków pozwoliło mu przekonać się, że jest w stanie sobie poradzić i dalej nie zgłaszał już zastrzeżeń. Na dole dostał kawałek marchewki oraz chwilę przerwy. Potem zabrałam go do stajni by przećwiczyć jeszcze jeden wariant tego ćwiczenia. Podłogi boksów są położone niżej niż podłoga korytarza, co gdy w środku jest ściółka sprawia że utrzymana jest mniej więcej ta sama wysokość podłoża. Ja potrzebowałam natomiast jednego stopnia, z którego Jarr mógłby się cofać "w dół" - w tym celu znalazłam nieużytkowany boks. Zabezpieczyłam otoczenie przed ewentualnym atakiem paniki Jarr, postawiłam go na krawędzi stopnia, odsunęłam się jak najdalej i poprosiłam by zrobił krok w tył. Jarno nieufnie wyciągnął kopyto, a natrafiając nim na próżnię nie bardzo miał ochotę się tam pakować. Jednak "uparta" ja nie chciałam zrezygnować z tego, jego zdaniem bezsensownego pomysłu co po kilku minutach skłoniło go do dalszego wyciągnięcia nogi, co z kolei doprowadziło go do odkrycia podłogi boksu. Kilka następnych minut i Jarr już był w środku, zadowolony, że znalazł rozwiązanie "problemu". Dałam mu chwilkę spokoju, po czym poprosiłam by jeszcze raz powtórzył ćwiczenie i zadowolona zabrałam go przed stajnię.
***
Oswobodziłam go z ochraniaczy i sidepulla, który zastąpiłam kantarem, po czym dokładnie wyczyściłam mu kopyta. Zaserwowałam mu tez krótki masaż rozluźniający grzbietu i zadu, po czym odprowadziłam go do biegalni, na zasłużony odpoczynek no i obiad.
***
Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: praca na lonży
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|