Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Treningi Jarno
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> WAŻNE / ARCHIWUM K / Rysual / Jarno Interlagos
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 15:01, 18 Lip 2013    Temat postu:

Przejazd Szlakiem Podkowiastym z Arryą i Expresso BY ARRYA

Pogoda była średnia, niebo zasnuwały szare chmury, słońce lekko przebijało. Umówiłam się z Karuchną na 10:30 przy Bałtyckiej, żeby wyjechac na dwudniowy 'Szlak Podkowiasty' w górach Podkowach. Zjadłam jakieś sniadanie i popędziłam do stajni, podskakując lekko. Moja konina była w stajni, też już zjadła sniadanie i skubała słomę pod kopytami. Kiedy otworzyłam drzwi, Exo podniósł głowę i cicho parsknął. Pogłaskałam go po szyi na powitanie po czym poszłam po sprzęt. Przytargałam wszystko naraz pod boks ogiera, tj. szczotki, gruby czaprak rajdowy, siodło, ogłowie, kantar, uwiąz, ochraniacze i kalosze. Wyciągnęłam przybory do czyszczenia i uporałam się z zaklejkami na grzbiecie kasztana. Wyszczotkowałam ogon i grzywę, rozczyściłam kopyta, przetarłam chrapy i oczy. Osiodłałam go sprawnie jak zwykle, nie protestował. Do sakiew przy czapraku wepchałam kantar z uwiązem, cztery kanapki i wodę. Przyodziałam swój sprzęt, wyprowadziłam Exa przed stajnię, zatrzymując się koło wyjścia. Sięgnęłam do półeczki i wyciągnęłam spray przeciw owadom. spryskałam całego konia, obficie pod brzuchem i na łopatkach, po czym stwierdziłam ze spray moze sie przydac. Wepchałam go jeszcze do sakwy, wsiadłam ze stopnia i podciągnełam popręg.
Ruszyliśmy żwawym stępem na luźnej wodzy w kierunku wyjazdu z Dean. Musiałam go przytrzymac przy padokach bo zaczął ogierowac do Zenki, ale po drugiej stronie bramy się uspokoił. Pozwoliłam mu wybrac tempo, pilnując tylko żeby nie było za wolne. Nie mogłam się przecież spóźnic, a zaplanowałam większośc trasy do Bałtyckiej stępem. Czeka nas przeciez dłuuga trasa do pokonania, nie martwiłam się jednak o werwę Exa. Gorzej chyba będzie z Jarnem Wink
Przejechaliśmy przez pola, w lesie troszkę podkłusowałam, dalej na luźnej wodzy. Przy rzece musiałam odbic w lewo, nie tak jak zwykle w prawo na łąki. Wybrałam komfortowe miejsce na przekroczenie potoku, zdając sie na kasztana. Koń mnie nie zawiódł, bezpiecznie hopsając przez wodę. Poklepałam go i posłałam dalej. Musiałam sie rozglądac bo dawno nie byłam w tej części lasu ale szybko wypatrzyłam wydeptaną dróżkę na wschód. Pojechaliśmy tam, widąc było w oddali koniec lasu i znów pola z zielonym zbożem. Znów zakłusowałam, dosyc szybko pokonując tą odległośc. Na otwartej przestrzeni arab chciał galopowac, ale powstrzymałam go głosem i półparadami. Potem pojechaliśmy na północny wschód, ku wzniesieniom. Na horyzoncie majaczyły wielkie góry Podkowy. Przed pagórkami zwolniłam do stępa i znów dałam mu luźne wodze. Kiedy zjechaliśmy na dół widziałam już Bałtycką Zatokę i Karuchnę, która stępowała na Jarku po dziedzińcu. Kasztan jak tylko zobaczył innego ogiera odrazu wyrwał łeb do góry i zarżał przeraźliwie, w nadziei że ciemny koń go usłyszy i zaraz tu przybiegnie. Po cześci spełniły się jego zamiary, bo Karuchna pomachała do mnie i zaczęła stępowac w moim kierunku.
Skróciłam wodze i pobawiłam sie wędzidłem, aby skupic na sobie Expressa. Dwa ogiery to nie przelewki, Karr też wzięła Jarna na siebie i ostrożnie się do siebie zbliżyłyśmy. Konie ciekawsko do siebie zarżały i wyciągały szyje. Dałyśmy sie im lekko dotknąc chrapami i szybko znów ustawiłyśmy się na miejsca, żeby obyło się bez kwików i awantur.
-To co, ruszamy? - Spytałam, patrząc ponad stajnią na szczyty górskie.
-Jasne, najpierw pojedziemy tam - Karuchna wskazała palcem na lewo - a potem taam, koło rzeki, zobaczymy wodospad, tam jest schronisko... - pokazywała po kolei. Wszystko wyglądało bardzo przyjemnie.
Ruszyłyśmy więc w stronę rzeki. Ogiery zachowywały się przyzwoicie, co jakiś czas zerkając na siebie. Trawa była jeszcze mokra ale słonce zaczeło prześwitywac przez chmury, więc była nadzieja na ładną pogodę.
Bałtyckie konie patrzyły na nas z pastwiska, co trochę deprymowało Expressa. Kilka półparad sprowadziło go na ziemie, a juz zupełnei zapomniał o towarzyszach kiedy okazało sie że musimy przejśc przez most. Jarno jako doświadczony turysta pewnie pokonał przeszkodę. Kasztan troche się wachał, ale za koniem prowadzącym szybko przebiegł po moście, prawie wpadając mu na zad. Poklepałam go i ruszyłyśmy stępem dalej, halą pod Szrankami. Było tu trochę kwiatów, trawa uginała się pod kopytami koni. Idealne, spreżyste podłoże na treningi rajdowe oraz zwykłe wędrówki.
W połowie hal zakłusowałyśmy, biorąc konie na kontakt i bawiąc się z nimi. Jarno dzielnie dotrzymywał nam kroku, a tempo mieliśmy dosyc szybkie (wkońcu otwarta przestrzeń). Przed nami zamajaczył Turkusowy Staw. Zatrzymałysmy sie tam na chwilę, żeby nakłonic ogiery do zamoczenia nóg. Znowu Jarno dzielnie wszedł do wody po stawy skokowe, natomiast Expresso psioczył. Popchnełam go do przodu i wskoczył na płyciznę, kopiąc w nią nogami. Śmiałyśmy się z niego kiedy schylał głowe i fuczał w taflę wody. chwilę postępowałyśmy w wodzie po czym ruszyłysmy w prawo, w stronę wsi Morawy. Dokłusowałyśmy tam, ale w środku musiałyśmy przejśc do stępa. Jakieś dzieciaki sie nam przyglądały i uciekały z piskiem kiedy zbytnio sie zbliżałysmy. Po wyjeździe z Moraw znowu zakłusowałysmy, przemierzając otwarte łąki. Minełyśmy schronisko Rębowe, przekroczyłysmy Morawiecki Potok i ruszyłyśmy dalej po szlaku. Postanowiłyśmy na chwilę się zatrzymac, gdyż dochodziła 14 i wypadałoby coś zjeśc i dac odpocząc koniom. Zsiadłyśmy z rumaków, sciagnełysmy siodła i ogłowia, załozyłyśmy kantary, wyciagnęłysmy kanapki i przez 45 minut siedziałyśmy na łące pasąc konie, rozmawiając i wcinając kanapki. Po obu stronach miałysmy wzniesienia i góry, szczególnie po lewej; wielkie i majestatyczne zasłaniały pół nieba.
kiedy ruszyłyśmy dalej, zrobiło sie zimniej, chmury znowu przykryły niebo. Rozruszałysmy konie spowrotem i pojechałyśmy dalej, w kierunku wodospadu.Droga wznosiła się do góry, postanowiłyśmy zagalopowac.
-Tylko bez scigania! - ostrzegła mnie Karuchna i odgalopowała do przodu.
Exo się zagotował i wystrzelił, goniąc Jarna. Wielkopolak miał dłuższe nogi, ale arabek nadrabiał wielkim sercem no i kondycją. Kiedy skarogniady zwolnił, to był czas dla Exa. Wypruł do przodu, prawie wytrącając mnie z półsiadu. Usłyszałam wołanie Karuchny żeby zwolnic, usiadłam wiec w siodło, mocno ściągając wodze. Kasztan niechętnie ale posłuchał, zwalniając galop. Karuchna dojechała do nas i spokojnie skierowałyśmy się na wschód. Przy wodospadzie zatrzymałyśmy się na chwilę, aby oswoic konie z szumem wody. Karr opowiedziała mi jego historię, popluskałyśmy kopytka i stępem podjechałysmy do mostu na tęczowym potoku i do schroniska Orawiec. Tam zsiadłyśmy z koni i zaprowadziłyśmy do wskazanej przez właściciela stodoły. Była na tyle duza i bezpieczna że mogłysmy je puścic w samych kantarach, bez koneicznosci uwiązywania (jesli przebywałyśmy razem z nimi). Dałyśmy im wode i jedzenie i w czasie kiedy szamali, same poszłysmy do działu restauracyjnego coś zjeśc. Zamówiłyśmy obiad (właściwie obiadokolację) i poszłysmy spowrotem do koni. Zadeklarowałyśmy włascicielowi że nie musi szykowac nam pokoi, bo bedziemy spac z końmi na sianie, co skwitował krótkim 'ah te koniary!'.
Weszłyśmy do koni, odwiązałyśmy je ze stanowisk i chwilę pobawiłysmy sie z nimi z ziemi. Jakieś ustępowania, ustalanie hierarchii, cofania. Obiektywnie oceniłyśmy budowę koni, wygłaskałysmy je i znów przywiązałysmy. Z racji że były to dwa ogiery lepiej ich nie puszczac luzem, szczególnie w nocy. Położyłyśmy sie na sianie i długo gadałyśmy, czasem smiejąc się tak głośno że aż konie podnosiły głowy przyglądając sie nam z głupimi minami. Zasnęłyśmy koło północy, z myślą że jutro trzeba wcześnie wstac.
Tak tez zrobiłysmy. O 8:30 byłyśmy już po sniadaniu, z wypoczętymi, osiodłanymi i najedzonymi końmi. Zapłaciłyśmy właścicielowi należną kwotę i ruszyłyśmy w drogę powrotną do Bałtyckiej Zatoki. Popluskałyśmy kopytka w Błękitnym Stawie, po czym kłusem wjechałyśmy na hale pod Siodłem. Góry robiły niesamowite wrazenie, Siodło było ogromne. Dzisiaj pogoda była lepsza, słońce wygladało zza chmur i było zdecydowanie cieplej. Trawa była wilgotna, nie mogłysmy wiec kłusowac za szybko w dół zbocza. Jarno odzyskał energię i raźno utrzymywał tempo razem z Expressem. Tutaj też rosły kwiaty i zioła, w drodze Karuchna powiedziała mi ze stąd bierze rośliny na mieszanki lecznicze. W połowie hal zagalopowałysmy, bez ścigania. Na spokojnie przemierzyłyśmy dalszą częśc hal, żeby potem, na wysokości Małego Szpica, skręcic w prawo. Musiałyśmy przejśc do kłusa, bo stok prowadził mocno w dół. Miałyśmy dobre tempo, dałam Exowi długie wodze zeby mógł balansowac szyją przy wyciaganiu szkitów. Jarno coś tam odstawiał, troche sie buntował ale luźne wodze pomogły. W szybkim tempie zjechałyśmy na dół i zatrzymałyśmy się, zeby zjeśc kanapke. Dałysmy koniom troche luzu żeby sie popasły i po pół godzinei ruszyłyśmy w kierunku wsi Borówka.
Nie spotkałyśmy dzieci, ale na naszej drodze pojawił się wóz jednokonny. I to była klacz. Exo zarzał głośno, i kiedy usłyszał jej odpowiedź wspiął się na tylne nogi. Jarno też podskakiwał w miejsu, ale kiedy klacz przejechała i znikneła za zakrętem burza ucichła. Opanowałyśmy ogiery i ruszyłyśmy dalej, do nastepnej wsi, Poręby. te wszystkie wioski były malutkie, przyjemnie mieszkac w takiej odłączonej od rzeczywistości miejscowości. Porębę przejechałyśmy szybkim stępem, bez większych komplikacji. Około 14 byłyśmy pod Bałtycką, gdzie rozsiodłałyśmy konie i puściłysmy je na padoki. W międzyczasie poszłam z Karuchną do mieszkania na obiad i herbatę.
O 18 wzięłam Expressa z padoku, osiodłałam i spokojnie stępem wróciliśmy do Deandrei, gdzie dostał duużo marchewek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 15:02, 18 Lip 2013    Temat postu:

Wstęp do klasy N

Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: ujeżdżenie - przygotowania do startów w klasie N
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: półhala
Czas: 50 min
Pogoda: słoneczna, 22*C, podłoże wilgotne, elastyczne
Sprzęt: ogłowie z nachrapnikiem polskim, siodło ujeżdżeniowe, owijki

***

Dzisiaj zaczynam przygotowywać Jarno do startów w wyższej klasie. Podczas gdy ogier pasł się spokojnie wraz z Valiente i Niklem poszłam naszykować potrzebny sprzęt. Musiałam sobie rozłożyć noszenie go na dwa razy, ale bez pospiechu wszystko sobie przygotowałam. Potem poszam po mojego wierzchowca, który dzisiaj niezbyt chętnie oderwał się od zieloniutkiej trawy. Wczoraj padało, więc Jarno zdążył wykryć wystarczająco dużo błota by być nim dokładnie oblepionym, dlatego czyszczenie zajęło relatywnie więcej czasu. Gdy już się z tym uporałam starannie założyłam mu owijki i zabrałam się za siodłanie. Wkrótce byliśmy gotowi do jazdy.

***

Jarno był początkowo trochę rozkojarzony, w czasie pierwszych 10 minut stępa rozglądał się na wszystkie strony i sprawiał wrażenie bardzo czymś zdziwionego. Uruchomiłam procesy myślowe próbując dojść do tego, czy ostatnio coś zmieniałyśmy w półhali, ale niczego takiego nie mogłam sobie przypomnieć. W końcu Jarno jeździł tu już po remoncie i zachowywał się normalnie. No nic, po stępie poprosiłam wielkopolaka o kłus roboczy i zaczęłam od niego wymagać już jako takiej uwagi. Jarno zupełnie gubił rytm i równowagę, zaczynałam się już poważnie niepokoić. Przeszłam z powrotem do stępa i poprosiłam go o liczne wolty, serpentyny i inne cuda, pilnując by szedł energicznie. To trochę pomogło, więc po ponownym przejściu do kłusa roboczego Jarno poruszał się już bardziej w swoim stylu. Powtórzyłam ćwiczenia w wyższym chodzie, po czym uznałam, że jesteśmy gotowi na właściwy trening. Skierowałam Jarno na koło i zaczęłam ćwiczyć przejścia kłus - galop - kłus. Radził sobie ładnie, bez problemów z równowagą, równiez po zmianie nogi. Następnym ćwiczeniem były przejścia stęp - galop - stęp, również w jeździe na kole. Też poradził sobie ładnie, zrobił się lżejszy na przodzie. Uznałam, że możemy zacząć łopatkę. Jarno wykonywał już kiedyś ten element, na sławetnym I Zgrupowaniu u Nojca, więc cały problem polegał na przypomnieniu mu tego elementu. Upewniłam się, że poruszamy się dobrym zrównoważonym stępem z wystarczającym impulsem i zasygnalizowałam ogierowi półparadą nowe zadanie. Następnie dosyć wyraźnie zapodałam mu pomoce do łopatką do wewnątrz, z którymi przez moment nie widział co ma zrobić. Po chwili zrobił kilka nieśmiałych kroków we właściwy sposób, za co nagrodziłam go odpuszczając wszelkie pomoce i oddając mu wodze. Po krótkiej przerwie spróbowałam jeszcze raz, tym razem Purr od razu wiedział o co mi chodzi i ładnie odpowiedział na pomoce. Zmieniłam kierunek by upewnić się, że na drugą rękę też nam wyjdzie. Poszło ładnie, aczkolwiek Jarno jest jeszcze trochę nieporadny i spięty. Myślę, że będziemy stopniowo zwiększać ilość kroków tego elementu, aż poczuje się pewniej. Dzisiaj nie chciałam już wprowadzać pracy w kłusie, to mogłoby być za dużo dla ogiera. Dlatego też resztę zajęć poświęciłam na doskonalenie przejść - zwłaszcza stój - galop oraz galop - stój. Zwłaszcza to drugie nadal wychodzi nam zbyt gwałtownie. Starałam się delikatnymi półparadami przygotować Jarno na zatrzymanie, ale początkowo nic mi z tego nie wychodziło. Dopiero przy powtarzaniu przejść co jedno - dwa foule galopu Jarno zorientował się, że musi być gotowy na zatrzymanie. Z kolei gdy odkrył, że wygodniej jest mu się zatrzymać płynnie miałam już z górki. Automatycznie też poprawiło się przejście stój - galop, ponieważ ogier miał lepszą "pozycję wyjściową". Zadowolona zakończyłam zajęcia, oddałam Jarno wodze i zaczęłam solidnie go rozstępowywać.

***

Uwolniłam ogiera od sprzętu i po skontrolowaniu go pod kątem kontuzji oprowadziłam do stajni. Potem pozbierałam sprzęt i odniosłam go na miejsce, czaprak rozwieszając w cieniu do wyschnięcia.

***

Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 80%
Plany na następny trening: dalsze przygotowania do klasy N


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 15:03, 18 Lip 2013    Temat postu:

Łopatką do wewnątrz i zwroty

Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: ujeżdżenie - przygotowania do startów w klasie N
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: półhala
Czas: 55 min
Pogoda: słoneczna, 25*C, podłoże suche, nieco pylące
Sprzęt: ogłowie z nachrapnikiem polskim, siodło ujeżdżeniowe, owijki

***

Przez ostatnie kilka dni intensywnie pracowaliśmy z Jarno nad doskonaleniem łopatki, doszliśmy nawet do kilku kroków w kłusie. Dzisiejszy trening miał być swego rodzaju "podsumowaniem wiadomości", więc czekałam na niego z niecierpliwością. Czyszczenie poszło nam o wiele sprawniej, jako że Jarr nie wynalazł nowego źródła błota po tym jak zlikwidowałam poprzednie. Gniady miał te wyraźnie lepszy humor, sprawiał nawet wrażenie jakby cieszył się z treningu. Szybko go osiodłałam, zabezpieczając uprzednio jego nogi owijkami i byliśmy gotowi.

***

Rozgrzewka w stepie była dzisiaj nieco bardziej urozmaicona, jako że Palom zostawiła po swoim treningu drągi i mogliśmy z Jarno trochę przez nie poprzechodzić. Poza tym prosiłam go o liczne serpentyny, wolty, co jakiś czas również o ósemkę, często zmieniałam kierunek lub prosiłam o zatrzymanie. Jarno był dzisiaj skoncentrowany na pracy i przyjaźnie nastawiony do świata. Po ok 8 minutach poprosiłam go o kłus roboczy i powtórzyłam podobne ćwiczenia, a gdy uznałam, że już trochę się rozgrzał poprosiłam o ustępowanie od łydki. Wyszło pięknie, z lekkością, aż się nie mogłam nadziwić. Po chwili poprosiłam też o łopatka do wewnątrz. To ćwiczenie nadal wychodzi nam trochę nienaturalnie, mimo ze teoretycznie wszystko jest poprawne. Myślę, że to kwestia elastyczności i pewności siebie, za jakiś czas problem sam zniknie dzięki systematycznej pracy. Przeszłam do stępa i ponownie poprosiłam o łopatkę. W tym chodzie jest już nieco lepiej, no i jesteśmy w stanie wykonać więcej kroków. Pochwaliłam Purra wylewnie i zarządziłam chwilkę przerwy na długiej wodzy. Potem zatrzymałam ogiera i zaczęłam nowe ćwiczenie. Jak zwykle początkowo dałam nieco wyraźniejsze pomoce niż normalnie. Jarno kiedyś już wykonywał zwrot na przodzie więc szybko zrozumiał o co mi chodzi. Przejechałam kawałek stepem po czym znowu poprosiłam o zwrot, tym razem używając delikatniejszych pomocy. Wygląda na to, że ogier dobrze zapamiętał ten element bo nie sprawiło mu to najmniejszego problemu. Dla odmiany poprosiłam go o kilka prostujących ósemek w kłusie roboczym i dopiero po tym przerywniku spróbowałam zwrotu na zadzie w miejscu. Pierwsza próba wypadła trochę gorzej, ale za trzecim razem Jarno wykonał zwrot jak stary wyjadacz. Poklepałam go po szyi i poprosiłam o kłus roboczy. W kłusie skierowałam go na małe koło i zaczęłam ćwiczyć zatrzymania. Zna dobrze to ćwiczenie, więc obyło się bez większych trudności. Po chwili wróciłam na ślad i zaczęłam dawno nie wykonywane przez nas ćwiczenie - na krótkiej ścianie prosiłam o skrócenie kłusa, na długiej o wydłużenie przy jednoczesnej zmianie ramy. Jarno musiał sobie przypomnieć o co chodzi w tym ćwiczeniu, ale po kilku próbach wykonał je jak należy. Pochwaliłam go i przeszłam do stępa. Uznałam, że na dzisiaj możemy kończyć.

***

Rozstępowałam ogiera porządnie, po czym zabrałam go na plac do czyszczenia. Rozsiodłałam go, zdjęłam owijki i poszliśmy na myjkę, gdzie opłukałam mu nogi zimną wodą. Trochę się spocił, więc oprowadzałam go na słońcu póki nie wysechł, a potem jeszcze przeczesałam go szczotką. Na koniec sprawdziłam czy nie doznał kontuzji i odprowadziłam go na pastwisko.

***

Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: dalsza praca nad klasą N lub praca z ziemi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 15:04, 18 Lip 2013    Temat postu:

Chody zebrane

Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: ujeżdżenie - przygotowania do startów w klasie N
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: półhala
Czas: 50 min
Pogoda: słoneczna, 28*C, podłoże suche, nie pylące
Sprzęt: ogłowie z nachrapnikiem polskim, siodło ujeżdżeniowe, owijki

***

Ostatnio dużo pracowaliśmy z wielkopolakiem nad ustępowaniem, łopatką i zwrotami. Pomogło nam to zwiększyć precyzję wykonywania ćwiczeń, ponadto uwrażliwiło ogiera na fakt, że łydki sygnalizują nie tylko przejście do wyższego chodu lub przyspieszenie. Uznałam, że jesteśmy gotowi na chody zebrane i dzisiejszy trening miał być pierwszym, na którym zacznę ich od Jarno wymagać. Gniady spokojnie się pasł gdy po niego przyszłam, z pewną niechęcią pozwolił nałożyć sobie kantar i zabrać się na plac do czyszczenia. Nie był bardzo ubrudzony, co przyjęłam z radością - nie musiałam spędzić dwóch godzin na czyszczeniu. Sprawnie go osiodłałam, upewniłam się, że dobrze założyłam owijki i mogliśmy udać się na plac.

***

W ramach rozgrzewki poprosiłam o energiczny stęp na długiej wodzy, po którym przyszła pora na nawiązanie lekkiego kontaktu, półwolty, wolty, ósemki prostujące i serpentyny. Następne w kolejności było cofanie i zwroty, a po tych ćwiczeniach Jarno był dostatecznie rozgrzany by przejść do kłusa roboczego. Przez całą rozgrzewkę był bardzo chętny do współpracy, w dobrym humorze, ale odrobinkę zdekoncentrowany. W kłusie powtórzyłam gimnastykę na łukach po czym sprowadziłam Jarno do stępa i poprosiłam o ustępowanie, a potem łopatkę. Te ćwiczenia pomogły mu się trochę skupić, więc w galopie roboczym Jarno był już w pełni skoncentrowany. Szedł dzisiaj z dobrym impulsem, co dobrze rokowało w kontekście chodów zebranych i pozwoliło mi przeprowadzić trening zgodnie z pierwotnymi planami. Pierwsze ćwiczenie o jakie go poprosiłam było dosyć trudne - dawałam Jarno sygnał do zagalopowania, po czym od razu prosiłam go o przejście do stępa. Początkowo ogier czuł się dosyć niepewnie, nie mógł zrozumieć o co mi chodzi - ćwiczenie było w jego mniemaniu bezsensowne, więc odnosił wrażenie, że źle rozumie moją prośbę. Chwaliłam go za każde udane przejście, dzięki czemu po kilku próbach przestał się tak dziwić i irytować. Gdy zachowywał już zupełny spokój zaniechałam dalszych powtórek i poklepałam go po szyi. Ćwiczenie miało na celu skłonienie go do większego podstawienia zadu. Następnym ćwiczeniem było zaproponowane przez Rustler ruszanie galopem bezpośrednio z cofania, również trudne. Najpierw spróbowałam ruszenia stępem, potem kłusem, a gdy ogier dobrze sobie z tym radził spróbowałam ruszenia galopem. Początkowo mieliśmy problem z płynnym przejściem, wychodziło nieco szarpane, po kilku próbach nadal nie było idealnie. No ale cóż, nie od razu Kraków zbudowano, koń bardzo się starał, więc pochwaliłam go i zarządziłam chwilkę przerwy na długiej wodzy w stępie. Następnie spróbowałam prosić Jarno o stęp zebrany - nawiązałam kontakt z jego pyskiem i zaczęłam energiczniej działać łydkami i dosiadem. Jarno początkowo zwolnił, ale gdy nie dałam mu spokoju z łydkami zaczął kombinować w innym kierunku, po kilku próbach dochodząc do ładnego, poprawnego zebrania. Nie było ono może jeszcze zbyt duże, ale na początek - idealne. Pochwaliłam go i na chwilkę zostawiłam w spokoju, pozwalając mu wyciągnąć szyję. Powtórzyłam tą próbę kilka razy by koń utrwalił sobie taką reakcję w pamięci, po czym przeszłam do kłusa pośredniego. W kłusie pośrednim analogicznie zadziałałam pomocami, ale uzyskanie podobnego efektu zajęło nam trochę więcej czasu. W końcu jednak udało mi się uzyskać kilka kroków dobrego zebranego kłusa i na tym postanowiłam na dziś zakończyć. Zwolniliśmy, oddałam Jarno wodze i występowałam go porządnie przez opuszczeniem półhali.

***

Po treningu dokładnie skontrolowałam nogi i grzbiet Jarno pod kątem otarć i innych kontuzji. Wszystko było w porządku, pozostało mi tylko schłodzić mu nogi wodą, przeczesać sierść włosianką i wypuścić ogiera z powrotem na pastwisko. Potem wróciłam posprzątać sprzęt.

***

Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 75%
Plany na następny trening: dalsza praca nad klasą N


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 15:05, 18 Lip 2013    Temat postu:

Trawers i ciąg

Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: ujeżdżenie - przygotowania do startów w klasie N
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: półhala
Czas: 60 min
Pogoda: zachmurzenie, 22*C, podłoże wilgotne, nie śliskie
Sprzęt: ogłowie z nachrapnikiem polskim, siodło ujeżdżeniowe, owijki

***

Dzisiaj ważny dzień w dziejach przygotowań do klasy N Wink Wprowadzamy do treningu trawers i ciąg, dwa elementy, których nauczył się swego czasu u Nojca. Zadanie miałam ułatwione, koń był fizycznie i psychicznie gotowy, miałam jednak pewne obawy czy sobie poradzimy. No nic, czas pokaże. Jarno był w boksie, więc nie musiałam iść po niego na drugi koniec terenów stajni. Zaprowadziłam go na plac do czyszczenia i zabrałam się energicznie za usuwanie z go sierści błota i innych substancji, bliżej niezidentyfikowanych. Potem elegancko go osiodłałam, założyłam mu owijki, ogłowie i byliśmy gotowi do treningu.

***

Oczywiście pierwsze 10 min treningu zajęła nam rozgrzewka w stępie. Starałam się wykonać w jej trakcie ćwiczenia uwrażliwiające na działanie pomocy, częste zatrzymania, pracę na kole, wolty i półwolty. Później przyszła pora na zwroty i cofanie. Po rozgrzewce w stępie kontynuowałam pracę w kłusie roboczym, wprowadzając serpentyny i ósemki prostujące. W końcu poprosiłam o galop roboczy, po jednym okrążeniu na każdą rękę i uznałam, że jesteśmy gotowi do właściwej pracy. Na dobry początek poprosiłam o łopatką do wewnątrz by Jarno zyskał większą koncentrację. Ćwiczenie wyszło ładnie, w rytmie i z impulsem, a koń był całkiem zrelaksowany. Półparadą zasygnalizowałam nowe ćwiczenie, po czym dosyć wyraźnie (mocniej niż przy ćwiczeniach, które mamy już opanowane) zastosowałam pomoce do ciągu. Kilka kroków wyszło nieporadnie, ale potem Jarno poprawnie, aczkolwiek nieco sztywno i z małymi zaburzeniami rytmu wykonał kilka następnych kroków ciągu. Pochwaliłam go, zrobiłam chwilkę przerwy i znowu poprosiłam o ciąg. Nadal sztywno, ale tym razem od razu dobrze przestawiał nogi. Ponownie go pochwaliłam i zajęłam się na chwilę czymś innym - małymi woltami. W stępie nie sprawiły gniademu najmniejszego problemu, więc przeszliśmy do kłusa. Ostatnio sporo pracowaliśmy nad chodami zebranymi, więc postanowiłam spróbować wykonać w zebranym kłusie woltę 10 m. Też wyszła ładnie, trochę chciał wypadać zadem, ale delikatna korekta z mojej strony skutecznie temu zapobiegła. Galopu na razie nie chciałam ćwiczyć, przeszłam do stępa i wróciłam do pracy nad ciągiem. Chciałam by Jarno był bardziej rozluźniony, udało mi się osiągnąć pewną poprawę, ale do ideału jeszcze nam trochę brakuje. W każdym razie uznałam, że na tym etapie osiągnęliśmy to co się dało i zarządziłam kolejną małą przerwę. Potem zabraliśmy się za trawers. Pomoce były dosyć podobne, jednak koń miał mały problem by przystosować się do nieco innego kierunku. Uporaliśmy się z tym jednak i pozostały nam do rozwiązania te same problemy co w przypadku ciągu. Na koniec treningu chciałam poddać Jarno jeszcze jednemu sprawdzianowi. Wprowadziłam go na koło w kłusie i dokonałam sprawdzianu samoniesienia oddając mu w pewnym momencie wodze. Jarno trochę się zdziwił, na chwilkę zgubił rytm ale po tej chwili wahania kontynuował kłus z takim samym impulsem. Nabrałam ponownie wodze i pochwaliłam go wylewnie. Potem przeszliśmy do stępa końcowego.

***

Uwolniłam Jarno od sprzętu, sprawdziłam jego nogi i grzbiet, po czym zaserwowałam mu masaż rozluźniający. Potem jeszcze schłodziłam mu nogi wodą i zaprowadziłam go na pastwisko.

***

Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 90%
Plany na następny trening: dalsze szlifowanie klasy N


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 15:05, 18 Lip 2013    Temat postu:

Chody wyciągnięte

Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: ujeżdżenie - przygotowania do startów w klasie N
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: półhala
Czas: 50 min
Pogoda: zachmurzenie, mżawka, 20*C, podłoże mokre, nie śliskie
Sprzęt: ogłowie z nachrapnikiem polskim, siodło ujeżdżeniowe, owijki

***

Nasze przygotowania do N-ki idą pełną parą, pozostało nam tylko doszlifować ją jako całość. Na dzisiaj zaplanowałam naukę chodów wyciągniętych, powinno to być dla ogiera łatwe, ponieważ ma do nich naturalne predyspozycje. Jarno podbiegł do mnie lekkim kłusem na zawołanie, zabrałam go na plac do czyszczenia i spędziłam upojną godzinę doprowadzając go do porządku. W końcu mogłam go osiodłać i byliśmy gotowi do treningu.

***

Dla urozmaicenia dzisiejszej rozgrzewki ułożyłam wcześniej drągi by poprzechodzić przez nie stępem. Ćwiczenie to pozwala Jarno się rozluźnić i odnosi w jego przypadku bardzo dobre efekty. Oprócz drągów mieliśmy też w programie wolty, zatrzymania, cofanie, serpentyny i ósemki. Zmieniałam często kierunek i ćwiczenia żeby utrzymać zainteresowanie konia. Po ok 10 minutach poprosiłam o kłus roboczy i dokonałam sprawdzenia samoniesienia na kole. Jarno zdziwił się trochę mniej niż ostatnio, nawet trochę wyciągnął szyję. Nadal jednak można zauważyć pewną zmianę rytmu, musimy jeszcze dopracować to ćwiczenie. Następnie powtórzyłam wolty i serpentyny w kłusie, a na koniec poprosiłam o krótki odcinek galopu roboczego. Po rozgrzewce poprosiłam Jarno o kłus pośredni i gdy upewniłam się, że porusza się w równowadze i z odpowiednim impulsem, skierowałam go na przekątną i poprosiłam o wydłużenie. Wyszło ładnie, co prawda niepotrzebnie trochę przyspieszył, ale jak na pierwszą próbę kłus był dosyć efektowny. Pochwaliłam go i uznałam, że możemy spróbować wyciągnięcia w stępie. tutaj było już trudniej, początkowo Jarr mylnie interpretował moje pomoce i zamiast wydłużyć przyspieszał, w końcu jednak jakoś się dogadaliśmy. Jednak wyraźnie widzę, że w stępie czeka nas jeszcze dużo pracy nad osiągnięciem ładnego wydłużenia, na szczęście mamy niezłe podstawy. Na dzisiaj zaplanowałam jeszcze galop, najpierw skierowałam Jarno na koło w galopie i dokonałam kolejnej kontroli samoniesienia - o dziwo w galopie mniej traci rytm niż w kłusie, nie wiem dlaczego tak się dzieje. Po ćwiczeniach na kole przeszliśmy do galopu zebranego, w którym poprosiłam ogiera o ciasne wolty, które wyszły na, całkiem zgrabnie. Po chwilce przerwy w stępie na długiej wodzy ponownie zagalopowaliśmy i spróbowałam poprosić o krótki odcinek wyciągniętego galopu na przekątnej. Jarno podszedł do sprawy entuzjastycznie, niestety jakość wykonania trochę na tym ucierpiała. Spróbowałam jeszcze raz i było trochę lepiej. Myślę, że gdy ogier oswoi się z tym elementem sytuacja się poprawi. Przeszliśmy do stępa i oddałam koniowi wodze by mógł swobodnie wyciągnąć szyję.

***

Po treningu dokonałam zwyczajowej kontroli nóg i grzbietu, po czym przeczesałam Jarno szczotką i odprowadziłam do boksu. Następnie zajęłam się szykowaniem paszy przed zbliżającym się karmieniem.

***

Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 80%
Plany na następny trening: praca z ziemi nad rozluźnieniem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 15:06, 18 Lip 2013    Temat postu:

Praca z ziemi nad rozluźnieniem

Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: praca z ziemi - rozluźnienie
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: półhala
Czas: 50 min
Pogoda: słonecznie, 18*C, podłoże suche, nieco pylące
Sprzęt: Kantar, lina do pracy z ziemi, ochraniacze

***

Dzisiaj postanowiłam wprowadzić nieco odmiany w życiu Jarno i popracować z nim z ziemi, czego niestety dawno nie robiliśmy. Inteligentny zwierz szybko zorientował się w moich zamiarach gdy zobaczył jaki naszykowałam sprzęt i sprawiał wrażenie całkiem chętnego do takiej pracy. Wyczyściłam go powoli i dokładnie, tak jak lubi i przy okazji podrapałam go po szyi. Jarno był zadowolony, że znowu jest w centrum mojej uwagi, ostatnio częściej jeździła na nim Dominika niż ja. W niedługim czasie założyłam mu ochraniacze i po zamianie uwiązu na linkę byliśmy gotowi do treningu.

***

Na szczęście wcześniej przygotowałam półhalę do użytkowania, spryskałam nieco podłoże i naszykowałam drągi, dlatego mogłam od razu zająć się moim wielkopolakiem. Na początek poprosiłam go o jak najniższe opuszczenie głowy, początkowo nie zrozumiał sugestii, ale szybko sobie przypomniał o co w tym chodziło. Pozostał w tej pozycji bez oporów tak długo jak chciałam, więc nagrodziłam go małym kawałkiem marchewki i zabrałam się za rozciąganie nóg. Nigdy wcześniej z nim tego nie robiłam, ale zareagował spokojnie, myślę że mogę zaryzykować stwierdzenie, że całkiem mu się to podobało. Po tym wstępie nie wymagającym od niego wiele zaangażowania poprosiłam go o przejście stępem w poprzek labiryntu z drągów. Zadanie banalne, ale skłoniło go do wyciągnięcia szyi i rozluźnienia grzbietu, czyli dokładnie do tego o co mi chodziło. Kolejnym zadaniem było pokonanie labiryntu w bardziej tradycyjny sposób, co jak się okazało po licznych treningach ujeżdżeniowych przyszło mu o wiele łatwiej niż niegdyś. Widziałam jednak, że niektóre partie mięśni ma za bardzo spięte, próbowałam zwrócić na to jego uwagę poprzez głaskanie, czasami robiłam też krótkie przerwy na masaż jakiejś szczególnie opornej partii mięśni. Jarno był zachwycony, widocznie uznał ten trening za coś w rodzaju sesji w SPA i chętnie ze mną współpracował. Gdy przeszliśmy labirynt kilka razy w obie strony poprosiłam go jeszcze o cofanie, gdyż przy tym ruchu najłatwiej wykryć sztywność szyi. Jarno faktycznie okazał się być odrobinkę usztywniony, ale kolejna sesja masażu szybko rozwiązała problem. Postanowiłam na tym zakończyć dzisiejsze zajęcia, które z założenia miały służyć odpoczynkowi psychicznemu ogiera po intensywnych treningach, niż nauczeniu go czegoś nowego. Poklepałam Jarno po szyi i zaprowadziłam go z powrotem przed stajnię.

***

Zdjęcie ochraniaczy zajęło mi dosłownie chwilkę, po sprawdzeniu czy Jarno nie obtarł sobie nóg mogłam odprowadzić ogiera na pastwisko. Nie spieszyłam się nigdzie, więc trochę posiedziałam w cieniu pod drzewem czytając książkę, a gniady pasł się w pobliżu, co jakiś czas podchodząc by obwąchać moją lekturę lub delikatnie dopominać się o pieszczoty.

***

Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 100%
Plany na następny trening: sprawdzian ujeżdżeniowy w klasie N


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 15:07, 18 Lip 2013    Temat postu:

Sprawdzian ujeżdżeniowy klasy N - 4

Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: ujeżdżenie - sprawdzian klasy N - 4
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: plac uniwersalny
Czas: 45 min
Pogoda: słonecznie, 20*C, podłoże suche, elastyczne
Sprzęt: ogłowie z nachrapnikiem polskim, siodło ujeżdżeniowe, owijki

***

Dzisiaj przyszła pora na ostateczny sprawdzian naszych umiejętności na poziomie klasy N, jeśli dobrze nam pójdzie to będziemy kontynuować pracę, aż dojdziemy do tak wysokiego poziomu jak tylko się da. W każdym razie Jarno zupełnie nie zdawał sobie sprawy, że dzisiejszy trening przesądzi czy będzie się uczył czegoś nowego czy szlifował stare umiejętności, więc zupełnie beztrosko uciął sobie drzemkę przy czyszczeniu. Musiałam go obudzić by wyczyścić kopyta, ale nie sprawiał wrażenia bardzo niezadowolonego z tego powodu. Wkrótce był gotowy do treningu, więc nie zwlekając dłużej zabrałam go na plac.

***

Pierwsze kilka minut tylko sobie stępowaliśmy na długiej wodzy, potem zaczęłam od różnych prostych ćwiczeń - wolt, serpentyn i ósemek na lekkim kontakcie. Jarno był trochę rozkojarzony, ale z każdym kolejnym ćwiczeniem bardziej się koncentrował. Poprosiłam go jeszcze o ustępowanie od łydki w obie strony po czym przeszliśmy do kłusa roboczego. W kłusie również poprosiłam go o kilka wolt, ale ponieważ szło mu dobrze szybko przeszliśmy do innych ćwiczeń. Po serii przejść stój - kłus - stój przyszła pora na łopatkę i ciąg. Jeszcze tylko kilka wolt w galopie i uznałam, że możemy zmierzyć się z naszym programem.

Wjechaliśmy na przygotowany wcześniej czworobok w A, statecznym kłusem roboczym. Prawdę mówiąc chyba zbyt ospałym, ale przynajmniej zatrzymanie wypadło dokładnie w X. Przy ponownym ruszaniu przypilnowałam by gniady jednak zaoferował większy impuls. W C skręciliśmy w prawo, by w M przejść do kłusa pośredniego, niestety nieco przesadziłam i wyszedł z tego prawie kłus wyciągnięty, jednak udało nam się spokojnie przejść do kłusa zebranego przy K. Jarno był tak bardzo wyczulony, że reagował na delikatniejsze pomoce niż zwykle, dlatego musiałam szybko się do tego dostosować. Kolejnym elementem programu była serpentyna, która nie sprawiła nam większych problemów, a zaraz po niej przyszła kolej na ponowną zmianę kierunku i tym razem kłus faktycznie był pośredni. Pogładziłam ogiera delikatnie po szyi i kontynuowałam przejazd. Wolta w V wyszła bardzo elegancko, tylko minimalnie odbiegała od idealnego koła. W E skręciliśmy w prawo, by zatrzymać się w X i cofnąć. Zatrzymanie wypadło w dobrym punkcie, jednak cofanie wyszło trochę nerwowo, trzeba będzie nad tym popracować. Bezpośrednio z cofania ruszyliśmy kłusem zebranym, co mamy akurat dobrze wyćwiczone, więc nie stanowiło to dla ogiera większego problemu. Wróciliśmy na ślad i w R przeszliśmy do stępa pośredniego. Tutaj od razu przypilnowałam by Jarno szedł z należytym impulsem, dzięki czemu zatrzymanie i zwrot na zadzie w S wypały bardzo dobrze. Jarno ładnie, starannie przestawiał nogi i nie stracił rytmu co bardzo mnie ucieszyło. Po chwili wykonaliśmy zwrot na zadzie, podobny do pierwszego i kontynuowaliśmy poruszanie się stępem pośrednim. W H poprosiłam go o galop roboczy, przejście było nieco gwałtowne, ale czyste, a sam galop raczej bez zarzutu. W E skręciliśmy w prawo, a w X mieliśmy w założeniu wykonać zwykłą zmianę nogi, jednak trochę się spóźniliśmy i zmieniliśmy nogę dopiero w połowie drogi między X, a B. Sam galop na drugą nogę był dobry, przejście do galopu wyciągniętego również. Gorzej z ponownym przejściem do galopu zebranego, ale przynajmniej udało nam się to zrobić przy odpowiedniej literze. Wykonaliśmy półwoltę w celu zaprezentowania kontrgalopu, Jarno nie lubi tego elementu, ale na szczęście nie wpadł na pomysł by samowolnie zmienić nogę. Ponownie zmieniliśmy nogę i wykonaliśmy drugą półwoltę w celu wykonania kontrgalopu na drugą rękę. Sama półwolta nie wypadła dobrze, ale jakoś udało nam się uratować kontrgalop. W sumie nie było tak tragicznie, ale nad tym też musimy popracować. Ostatni raz zmieniliśmy nogę i pozostało nam już tylko przejście do galopu pośredniego. Wróciliśmy do galopu zebranego w F, natomiast w A skręciliśmy na linię środkową by wykonać końcowe stój i wyjechać poza czworobok stępem. Poklepałam Jarno po szyi i oddałam mu całkowicie wodze. Bardzo się starał i zasłużył na nagrodę, więc stęp końcowy odbyliśmy w ramach spaceru po terenie stajni, co ogier bardzo lubi.

***

Zabrałam Jarno z powrotem na plac do czyszczenia, gdzie szybko uwolniłam go od siodła i ogłowia. Trochę się spocił, więc wytarłam go do sucha przy okazji sprawdzając, czy nie obtarł się lub nie nadwyrężył ścięgien. Na koniec schłodziłam mu nogi na myjce i odprowadziłam go na pastwisko.

***

Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 80%
Plany na następny trening: inny przejazd klasy N lub nauka elementów klasy C


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 15:08, 18 Lip 2013    Temat postu:

Lotna zmiana nogi

Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: ujeżdżenie - nauka nowego elementu
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: plac uniwersalny
Czas: 45 min
Pogoda: słonecznie, 12*C, podłoże suche, elastyczne
Sprzęt: ogłowie z nachrapnikiem polskim, siodło ujeżdżeniowe, owijki

***

Dzisiaj zabieramy się na poważnie do przygotowań do klasy C - na pierwszy ogień pójdzie lotna zmiana nogi, element, na który będziemy musieli poświęcić najwięcej czasu. Jarno był na pastwisku, jest ostatnio nieco osowiały, więc nie podszedł do mnie tak radośnie i energicznie jak zwykle. Pogłaskałam go pieszczotliwie po nosie i delikatnie założyłam mu kantar. Udaliśmy się na plac do czyszczenia, gdzie miałam naszykowane wcześniej niezbędne akcesoria. Nie szczędziłam czasu na dokładnie wyczyszczenie wielkopolaka, gdy skończyłam był już w nieco sennym nastroju, ale rozbudziło go nieco czyszczenie kopyt. W końcu mogłam go osiodłać i zabrać na plac uniwersalny.

***

Podpięłam popręg i wsiadłam, Jarno zwrócił w moją stronę uszy czekając na polecenie. Poprosiłam go o energiczny stęp, starałam się kierować nim tylko przy użyciu dosiadu, jak najmniej angażując wodze. Nawet fajnie szło, więc zaczęłam robić wolty i serpentyny, stopniowo zmniejszając średnice łuków. Kolejnym ćwiczeniem były zatrzymania i ustępowanie od łydki, po których przeszliśmy do lekkiego kłusa roboczego. W kłusie popracowaliśmy dłuższą chwilę na kole - ćwiczyliśmy zatrzymania z zachowaniem ustawienia, zmianę kół i przejścia do stępa, po czym poprosiłam ogiera o ciasne ósemki. Radził sobie dobrze, nie tracił rytmu, nie plątały mu się nogi, a zadek cały czas energicznie pracował. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że jesteśmy gotowi na lotną. Przeszłam na chwilkę do stępa na długiej wodzy, by gniady mógł wyciągnąć szyję i chwilkę odsapnąć. Po tym przerywniku poprosiłam go o łopatkę w kłusie, po czym ruszyliśmy kontrgalopem. Wprowadziłam go na łuk i zmieniłam przesadnie pomoce, na co Jarr trochę się poplątał, przeszedł na chwilkę do kłusa i zmienił nogę. Pogłaskałam go w nagrodę za dobre chęci po czym spróbowałam ponownie, jeszcze mocniej podkreślając pomoce. Tym razem faktycznie wykonał lotną zmianę, za co natychmiast go nagrodziłam przechodząc do stępa i oddając wodze. Po krótkiej przerwie spróbowałam ponownie, tym razem galopując na drugą nogę, żeby Jarr potrafił wykonać ten ruch w obie strony. Tym razem wykonał ćwiczenie bez wahania, nieco topornie, ale nadal poprawnie. Ponownie go pochwaliłam i na chwilkę przeszłam z powrotem do pracy w kłusie. Po przećwiczeniu skracania i dodawania powróciłam do lotnej zmiany, a upewniwszy się, że Jarno zrozumiał już na czym ten element polega przeszłam do stępa końcowego.

***

Występowałam Jarno porządnie, po czym oswobodziłam go od sprzętu i zabrałam na krótką sesję masażu na pastwisku. Humor mu się trochę poprawił, więc mogłam ze spokojnym sumieniem zabrać się za sprzątanie w siodlarni.

***

Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 95%
Plany na następny trening: dalsza praca nad klasą C


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Jam Instruktor!



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 15:09, 18 Lip 2013    Temat postu:

Doskonalenie elementów klasy C

Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: ujeżdżenie - doskonalenie umiejętności
Jeździec/Trener: Karuchna
Pomocnik: -
Miejsce: plac uniwersalny
Czas: 50 min
Pogoda: słonecznie, 6*C, podłoże wilgotne, elastyczne
Sprzęt: ogłowie z nachrapnikiem polskim, siodło ujeżdżeniowe, owijki

***

Dzisiejszy trening miał być swoistym powtórzeniem i mini-sprawdzianem naszych umiejętności. Chciałam przekonać się na czym powinniśmy się teraz skupić. Wyprowadziłam Jarno z boksu i zabrałam na plac do czyszczenia, gdzie po uwiązaniu musiałam go na chwilkę zostawić by pójść po szczotki i pozostały sprzęt. Na szczęście stał grzecznie i gdy wróciłam znalazłam wszystko w takim samym stanie. Wyczyściłam go dokładnie, założyłam mu owijki pilnując by nie dostała się pod nie nawet najmniejsza cząsteczka brudu i zabrałam się za siodłanie. Wkrótce byliśmy gotowi do jazdy.

***

Zabrałam Jarno na plac, którego idealne podłoże miałyśmy okazję błogosławić z Palomą po ostatnich ulewnych deszczach i zabrałam się za poprawianie regulacji strzemion. Na początek jazdy poprosiłam Jarno o stęp na długiej wody, a sama tylko pilnowałam by szedł z należytym impulsem. Gdy poczułam, że zaczyna go to nudzić poprosiłam o krótkie odcinki kłusa roboczego: stęp - kłus roboczy - stój - stęp. To go nieco ożywiło, przeszliśmy więc do nieco innej wersji ćwiczenia: cofanie - stęp - cofanie - kłus - cofanie - galop. To stawiało przed Jarno pewne wyzwanie, ale ogier doskonale sobie poradził, miałam nawet wrażenie, że dobrze się bawi. Poklepałam go po szyi i poprosiłam o stęp zebrany, a gdy udało nam się uzyskać odpowiedni impuls i równowagę spróbowałam prosić o półpiruet. Jarno zna ten element, ale jeszcze nie ćwiczyliśmy go w takim wydaniu, więc spodziewałam się trudności, ale obyło się bez nich, nie licząc drobnego opóźnienia w reakcji na pomoce, spowodowanego tym, że Jarno musiał się sekundkę zastanowić, o co też może mi chodzić. Pochwaliłam go wylewnie i poprosiłam o jeszcze jeden półpiruet, tym razem reakcja była natychmiastowa, więc pochwaliłam Jarno jeszcze wylewniej i oddałam mu na chwilkę wodze. Potem ruszyliśmy kłusem roboczym, a następnie zebranym. Poprosiłam Jarno o ciąg, po czym spróbowałam bez wyprostowania między elementami poprosić go o ciąg w drugą stronę. Trochę się pogubiliśmy, więc musiałam wprowadzić pewną modyfikację. Stopniowo skracałam liczbę kroków kłusa między ciągami od 5, aż w końcu udało nam się wykonać te elementy bez przerwy. Tutaj nastąpiła kolejna zasłużona przerwa dla ogiera, który w czasie trwania treningu coraz bardziej się rozkręcał i wznosił na wyżyny swoich możliwości. Kolejnym elementem było ruszanie z cofania stępem wyciągniętym, element niezwykle trudny, ale miałam nadzieję, że dzięki wcześniejszym przygotowaniom jakoś się z nim uporamy. W istocie, jak na pierwszy raz poszło nam nieźle, chociaż musimy jeszcze popracować nad lekkością wykonania. Do przetestowania pozostała nam tylko serpentyna w galopie i kontrgalopie. Przy pierwszej próbie poprosiłam o łagodne łuki, by nie prowokować ogiera do samowolnej zmiany nogi, a potem stopniowo je zmniejszałam. Ten element mogę na razie podsumować stwierdzeniem "ujdzie", muszę poważnie się zastanowić jakie ćwiczenia mogłyby nam pomóc wykonać go lepiej. Na zakończenie treningu poprosiłam jeszcze Jarno o dwie ciasne wolty w galopie zebranym, po czym przeszliśmy do stępa na długiej wodzy.

***

Po treningu zaprowadziłam Jarno na myjkę, gdzie opłukałam mu nogi letnią wodą, po czym dokładnie wytarłam je do sucha. Następnie okryłam go derką, bo nieco się spocił i wypuściłam na tymczasowy padok, który urządziłyśmy przy stajni za pomocą elektrycznego pastucha. Klacze były na pastwisku, więc mogłam spokojnie posprzątać w boksach, a gdy skończyłam zdjęłam z suchego już wielkopolaka derkę i odprowadziłam go na pastwisko.

***

Podsumowanie:
Procent wykonania założeń treningowych: 85%
Plany na następny trening: nieokreślone


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Bałtycka Zatoka Strona Główna -> WAŻNE / ARCHIWUM K / Rysual / Jarno Interlagos Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin