Himbeere
Więcej sprzętu jak talentu
Dołączył: 27 Wrz 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:05, 31 Paź 2012 Temat postu: Trening ujezdzeniowy klasa P - CUPCAKE |
|
|
Data: 03.11.12 r.
Trener: Cupcake
Jeździec : Himbeere
Rodzaj treningu: ujeżdżenie P
Cel: podstawowe elementy P
Gdy zakończyłam trening z Negacją z radością przypomniałam sobie, że Arcadia stoi w tej samej stajni, co młoda klaczka. Bez większych problemów znalazłam jej boks. Widziałam ją kiedyś w SC, ale dwa dni potem wyjechała do Him i do swojego nowego domku. Z radością zobaczyłam ją w takim stanie - szczęśliwą i z właścicielem. Weszłam do boksu i poklepałam ją po słabiźnie. Ruda przyjaźnie trąciła mnie łbem. Sięgnęłam po wiszący na zewnątrz kantar i wsunęłam go na jej pysk. Wyszłam szybko i podskoczyłam do siodlarni po sprzęt małej. Umówiłam się z Him, że to ona będzie siedzieć dziś w siodle, a ja postoje na ziemi w roli wrzeszczącego starszego pana, któremu wiecznie nic nie pasuje. Jako że dziewczyna wysłała mi smsa, że się odrobinę spóźni przez wybitne polskie korki, postanowiłam naszykować Rudą dla zabicia czasu. Wyciągnęłam z paki ujeżdżeniówkę, ogłowie, owijki, czaprak i podkładkę oraz szczotki i derkę treningową. Wróciłam do klaczy. Szybko ją oporządziłam, mała nie była jakoś porządnie brudna. Wyczyściłam kopyta. Ogłowie i siodło poszło sprawnie, niestety musiałam dwa razy zawijać jedną nogę, bo owijka była źle zwinięta. Klacz cały czas zerkała na mnie i była wybitnie spokojna. Pogłaskałam ją po szyi. Mruknęłam jej do ucha komplement. Podałam jej słupek jabłka i zabezpieczyłam wodze. Szybko podskoczyłam do biura po rękawiczki, które schły na kaloryferze. Gdy wracałam, moja zleceniodawczyni już zakładała sztylpy przy boksie. Przywitałyśmy się, dałam Himbeere ubrać się, a sama założyłam Arce derkę. Ściągnęłam wodze z jej szyi i podałam je amazonce. W drodze na halę Him szybko streściła mi na jakim mniej więcej poziomie chodzi ujeżdżenie jej rumak.
Poleciłam jej stanąć na linii środkowej. Dziewczyna szybko uporała się ze znalezieniem się w siodle. Poprosiłam ją tylko o przedłużenie strzemion o jedną dziurkę. Zaczęłyśmy rozgrzewkę. Najpierw na linii prostej, na długiej wodzy, aktywnym stępem. Ruda ma ładny impulsywny najniższy chód, z dobrą elastycznością grzbietu. W siodle chodzi zupełnie inaczej niż luzem. Dziewczyny przeszły dwa koła spokojnego stępu.
- Him, zmień kierunek! – poprosiłam. Dziewczyny zrobiły półwoltę. Z jako takim zawiedzeniem, odkryłam że Ruda wypada łopatką na zewnątrz koła. Poprosiłam, by zaczęły robić duże wolty w A i w C. Na dużych woltach młoda szła równo i symetrycznie. Nie uciekała też zadem. Powoli zaczynała się rozgrzewać. Krzyknęłam jeźdźcowi by wzięła konia na kontakt i zaczęły wolty dziesięciometrowe. Klacz ładnie złapała wędzidło, nie szarpała łbem w górę. Pochwaliłam je. Pierwsza mała wolta. Uklękłam, by mieć lepszy obraz sytuacji. Arcadia szła bardzo elegancko, jednak w miejscu największego wygięcia zewnętrzna przednia noga była wyrzucana z koła, co psuło cały efekt. Poprosiłam by podjechały do mnie.
- Himbeere, Arca wypada łopatką na woltach. Czy w ogóle to wyczuwasz? – pytam. Dostaję przeczącą z moimi przeczuciami odpowiedź – Okej. Postępujcie jeszcze trochę w zebraniu, zróbcie kilka wolt na prawą rękę i na lewą. Spróbuj zaobserwować czy moje przypuszczenia są prawdziwe, dobra? No to jazda – odesłałam laski na ścianę. Chciałam wyczuć, jak kobyła reaguje na pomoce do zebrania. Wbrew obawom, poszło gładko – półparada, łydka, łydka, łydka i konik ma pięknie podstawioną główkę. Pierwsza wolta poszła znacznie lepiej, bo wierzchówka była bardziej skupiona na zebraniu i zrobiła to w pięknym stylu. Druga poszła pięknie. Po piątej wolcie zrobiły zmianę kierunku przez przekątną. Poprawiałam je co chwilkę, w stylu „ łydka w tył”, „trzymaj kontakt” czy „skup się, pracuj łydką, jak nie działa użyj bacika”. Oczywiście nie popieram morderczego napi*dżania batem po zadzie, jak to niektórzy robią, ale delikatne przypomnienie o wykonywanym ćwiczeniu zazwyczaj nikomu nie wychodzi na złe. Na drugą rękę klacz zaczęła wypadać łopatką. „Him, łopatka, pamiętaj. Jeśli nie reaguje na łydkę, przełóż palcat do drugiej ręki i pomóż sobie. Pamiętaj o zebraniu!” zakomenderowałam. Ta para jest bardzo zgrana, wręcz kipi energią, ale musi jeszcze sporo poćwiczyć. Postanowiłam przekazać właścicielce moje uwagi po treningu. Ruda chyba załapała o co chodzi, bo po przerzuceniu bata do zewnętrznej ręki od razu zaczęła iść lepiej. Poprosiłam dziewczęta o zakłusowanie. Ten chód na pewno jest atrakcyjniejszy niż stęp. Aria szła pięknie, efektownie i impulsywnie, wysoko unosząc nogi i majtając ogonem pod sufit. Uśmiechnęłam się. Na początku zrobiłyśmy klasyczne trzy koła kłusem anglezowanym. Him nie zapominała o dobrej nodze, trzymała młodą na elastycznym kontakcie. Po chwili poprosiłam parę o cztery wolty – dziesięciometrówki w narożnikach, oraz o ładne zebranie. Niestety, nie poszło to tak jak chciałam. Klacz nie podstawiła pysku. Kazałam im przejść do stępa, ustawić się i wtedy przeskoczyć do wyższego chodu. Udało się. Po chwili kłusowały w najlepsze, zaczynając pierwszą woltę. Zanotowałam sobie to spostrzeżenie. Ćwiczenie wyszło przyjemnie, Rudzik szedł prosto i zrobił pełne ładne koła. Miałam wrażenie, że nie wypadła teraz łopatką, bo była wreszcie skupiona, może dzięki zebraniu. Zarządziłam zmianę kierunku przez odwrotną półwoltę, nową w ich repertuarze. Bardzo ładnie ją wykonały, choć poprawiłabym płynność chodu. Ponownie trzy spokojne koła i uruchamiamy cztery wolty. Obserwując wygięcia, zwracałam uwagę na ruch nadgarstków. Był naprawdę fajny. Pokiwałam do siebie głową. Gdy rozmawiałam z właścicielką rumaka, odhaczyłam sobie rzeczy, których utrwalać nie muszę. Zaliczyłyśmy do nich między innymi koła piętnastometrowe.
- Moje panie, poproszę o ładną serpentynę o trzech zakrętach w zebraniu. Pamiętajcie o nie zmienianiu tempa!
Amazonka zaczęła pierwszy łuk w K. Nie zapomniała o zmianie nogi na linii środkowej. Spodobała mi się równowaga jaką zachowywały. Ukucnęłam w X, by mieć lepszy podgląd na rudawe kończyny. Gdy skończyłyśmy serpentynę w obie strony, oraz w kłusie ćwiczebnym zaczęłyśmy wymagane chody w klasie P.
- Stęp pośredni mamy obcykany, kłus roboczy też, to może zaczniemy galop, a potem poszerzymy chody. Jak wam idzie z lotną?
- Całkiem, ale dziś nie chcę jej zbyt męczyć. Okej, to my wracamy na ścianę i zaczynamy galop, tak?
- Tak. Dwa koła w prawo, dwa w lewo. Potem do kłusa i zrobimy pośredni. Pamiętaj o pracy w zebraniu, ustaw ją już w stępie.
Dziewczyny wyjechały na ślad, i zagalopowały ze stępa. Pochwaliłam je. Ten chód u klaczy był rozlazły, rozciągnięty. Po prostu wyglądał, jakby przednia część Ari szła, a tył dyndał sobie gdzieś tam dalej. Patrzyłam jeszcze chwilę, czy to nie jest efekt przejściowy, ale nie był. Poprosiłam Himbeere, aby wjechała na koło dookoła mnie. Utwierdziłam się w tym przekonaniu, i przekazałam jej to. Zasugerowałam, żeby zaangażowała zad i poćwiczyła nad mięśniami tylnych nóg. Ta pokiwała głową i wjechała na duże koło. Przyłożyła mocniej łydkę i wzięła kobyłkę na mocniejszy kontakt. Zerkałam co chwilę na zad Rudej. Po połowie okrążenia nic się nie zmieniło. Jednak z czasem kasztanowaty grzbiet zaczął się wreszcie zginać. Tylne nogi weszły pod kłodę. Pochwaliłam je, kazałam zmienić kierunek przez przekątną z przejściem do kłusa w X. Metr po C znów przeszły w wyższy chód. Tym razem Him od razu doprowadziła do zaangażowania zadu. Wszystko wyszło naprawdę elegancko.
- Dziewczyny, galop pośredni! – powiedziałam. Moje polecenie zostało wykonane w mgnieniu oka. Arkadia w fajnym stylu poszerzyła wykrok. Wypowiadałam głośno moje uwagi – „ trzymaj konia wyprostowanego. Za bardzo ucieka do wewnątrz” i inne pomniejsze myśli. Wróciłyśmy do galopu roboczego. Po tym przeszły do niższego chodu, i odpoczęły przez chwilę. Zakomenderowałam kłus pośredni. To na pewno jest do przećwiczenia, bo cały efekt znika w mgnieniu oka. To nie jest przyśpieszenie, tylko rozlazłe podskakiwanie. Przerwałam ćwiczenie. Spojrzałam na zegarek. Trening trwał już godzinę. Zarządziłam koło kłusa ćwiczebnego i porządne rozstępowanie konia. Założyłam Rudej derkę i dreptałam przez chwilę przy jej łopatce.
- Himbeere, żeby mieć objeżdżoną P-etkę, poćwiczcie wolty i zacznijcie od nowa naukę kłusu pośredniego. To na tyle, jeśli chodzi o moje uwagi. Nie musisz tego robić ty, ale pamiętaj o tym.
Skończyłyśmy trening, dopilnowałam zawinięcia Arkadii w owijki i założenia derki. Pożegnałam się i opuściłam Zatokę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Himbeere dnia Nie 16:07, 04 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|